Mistrzostwa świata w Londynie: Pojechać, rzucić, wygrać

Jeśli mistrzostwa świata, to w rolach głównych Anita Włodarczyk i Paweł Fajdek. Do Londynu jedzie polska reprezentacja, której siłą znów są rzuty.

Aktualizacja: 31.07.2017 22:14 Publikacja: 31.07.2017 20:06

Mistrzostwa świata w Londynie: Pojechać, rzucić, wygrać

Foto: FRANCK FIFE

Kadra liczy 51 osób, po ostatnich uzupełnieniach – 22 panie i 29 panów, to solidna polska norma, jeśli spojrzeć na ostatnie lata. 15 startów w mistrzostwach świata od 1983 roku przyniosło polskiej lekkoatletyce ponad 40 medali, wychodzi średnio jeden złoty (i dwa inne) na imprezę, ale począwszy od bardzo udanego występu w Berlinie (2009), średnia wyraźnie się podniosła.

Dwa lata temu w Pekinie znów były liczne powody, by się cieszyć: trzy złote krążki dla Polski, jeden srebrny, cztery brązowe. Świat musiał się przyzwyczaić: jak rzut młotem to Mazurek Dąbrowskiego i flaga biało-czerwona na najwyższym maszcie, doszło silne wsparcie w męskim rzucie dyskiem i kilku innych konkurencjach, głównie technicznych.

Setka na polu golfowym

Na mistrzostwa świata na stadionie olimpijskim w Londynie jedzie drużyna podobna do tej, która walczyła w pekińskim Ptasim Gnieździe. Jej wizytówką są wciąż dwa nazwiska, które każą mówić o polskiej szkole rzutu młotem. Ta szkoła, mimo trudnych warunków nauczania początkowego i dość częstych zmian nauczycieli, okazuje się niezwykle skuteczna. Gdyby nie olimpijskie wpadki Pawła Fajdka w Londynie i Rio, zachwyt byłby kompletny, ale i tak mamy prawo pisać o parze dominatorów oraz dodawać do tych określeń chwalebne przymiotniki.

Ten sezon niczego nie zmienił – Anita Włodarczyk wygrywała, jak chciała, w siedmiu startach wykonała kilka rzutów poza granicę 80 metrów, co dla innych pań jest wciąż tylko marzeniem. Zgodnie z prawidłami sztuki im bliżej startu w Londynie, tym lepsza forma Polki. W sobotę podczas V Festiwalu Rzutów Kamili Skolimowskiej w Cetniewie Włodarczyk osiągnęła już 82,87 m (tylko 11 cm mniej od rekordu świata). Najbliżej, choć wcale nie blisko, jest w tym roku Amerykanka Gwen Berry (76,77), łatwo dostrzec różnicę.

Trochę strach pytać, gdzie jest granica tych przewag. Niedawne doniesienie o rzucie treningowym w Arłamowie na odległość ok. 100 m potęguje wrażenie, choć tam mistrzyni rzucała z górki pola golfowego, i to osiągnięcie należy przyjąć z uśmiechem. W drużynie młociarek są także Malwina Kopron (nr 5 tegorocznej listy światowej) i Joanna Fiodorow (nr 6) – jak siła, to siła.

Inżynier Nowicki

Paweł Fajdek, mistrz świata z Moskwy (2013) i Pekinu (2015), też jest zdecydowanym liderem list światowych. Najlepszy wynik z czerwca to 83,44 m, z soboty z Cetniewa – 81,85. Na razie najgroźniejszym konkurentem mistrza pozostaje brązowy medalista olimpijski, inżynier Wojciech Nowicki, który krok po kroku robi swoje. Tydzień temu ustanowił kolejny rekord życiowy – już za linią 80 m (80,47), dodał w Białymstoku tytuł mistrza Polski, co powoduje, że nadzieje na dwa medale w męskim rzucie młotem też są uzasadnione.

Mistrzem świata w rzucie dyskiem został dwa lata temu Piotr Małachowski, brąz wręczono Robertowi Urbankowi i ta para pojawi się ponownie w Londynie. Drugie srebro olimpijskie pana Piotra mogło oznaczać dobry moment na zakończenie kariery, ale Małachowski uznał, że z rzutni nie zejdzie, nawet jeśli coraz częściej bolą go kolana lub plecy.

W tym sezonie też bolały, starty w Diamentowej Lidze i innych zawodach nie wyglądały okazale, ale ostatni mityng w Cetniewie przywrócił nadzieję – 67 m przekroczone dwa razy (do tego po oficjalnym konkursie Małachowski machnął jeszcze ponad 69 m), nagrodą jest awans na czwarte miejsce rankingu światowego za Szwedem Danielem Stahlem, Jamajczykiem Fedrickiem Dacresem i Litwinem Andriusem Gudziusem. Urbanek to szósty dyskobol świata wedle bieżących klasyfikacji. Dyskobole będą się liczyć w Londynie.

Szalona kula

Pion rzutów (jak się mówi w PZLA) trzyma się mocno, także dlatego, że zakończenie kariery dwukrotnego mistrza olimpijskiego Tomasza Majewskiego nie oznaczało przerwy pokoleniowej w pchnięciu kulą. Są następcy: Konrad Bukowiecki i mistrz Polski Michał Haratyk z rekordami życiowymi blisko 22 metrów (jeden 21,97 w marcu w hali, drugi 21,88 w sobotę w Cetniewie) oraz Jakub Szyszkowski, który przymierza się do pokonania granicy 21 m. Główni rywale – Amerykanie Ryan Crouser i Joe Kovacs oraz Nowozelandczyk Thomas Walsh pchają wprawdzie ponad 22 m, lecz dobrze pamiętamy, że mistrzostwa kulomiotów to nie jest prosta statystyka.

– Poziom w męskim pchnięciu kuli jest w tym roku szalony, może w Londynie padnie rekord świata, może będzie najmocniejszy konkurs w historii. Michał jest bardziej stabilny, Konrad musi wrócić do stałej wysokiej formy, lecz ten konkurs na pewno warto zobaczyć. Kibicuję także Piotrowi Małachowskiemu, który jest skuteczny, doświadczony i w normalnych warunkach zawsze może mieć medal – prognozuje w TVP Sport Tomasz Majewski.

Dodajmy do listy oszczepnika Marcina Krukowskiego (kilka dni temu poprawił o ponad metr rekord Polski – 88,09 m – co oznacza piąte miejsce na świecie), oszczepniczkę Marcelinę Witek (szkoda, że czwarta w Rio, rekordzistka kraju Maria Andrejczyk straciła sezon z powodu operacji barku) i dwie kulomiotki – rzutowa reprezentacja Polski wygląda naprawdę okazale.

Jedna klapa musi być

Artur Partyka, rekordzista Polski w skoku wzwyż potwierdza, że liderami są Anita Włodarczyk i Paweł Fajdek.

– Ona, nawet jeśli miała wcześniej kontuzje, powinna wygrać bez problemów. On widocznie musi mieć w sezonie jedną klapę, teraz przytrafiła mu się na mistrzostwach Polski. Mam nadzieję, że najgorszy występ Paweł ma już za sobą i w Londynie jego młot będzie latał daleko – mówił „Rzeczpospolitej" dwukrotny medalista olimpijski i trzykrotny mistrzostw świata.

Groźny porucznik

Pozostali też może coś dołożą. Biegacze Adam Kszczot (srebro w Pekinie na 800 m) i Marcin Lewandowski to od lat opoka reprezentacji. Nawet jeśli rywale w mityngach wydawali się silniejsi, to wielkie imprezy zawsze wyzwalały w Polakach bojowe nastroje.

Biegaczki Angelika Cichocka, Joanna Jóźwik i Sofia Ennaoui też potrafiły pokazać się światu. – Bardzo blisko medalu jest sztafeta 4 x 400 m. Dziewczyny prezentują się świetnie, musi tylko wrócić kontuzjowana Justyna Święty – przypomina Artur Partyka.

Są też tyczkarze – dwa lata temu Paweł Wojciechowski (mistrz świata z Daegu' 2011) i Piotr Lisek cieszyli się wspólnie z brązowych medali, w tym sezonie pierwszy skoczył już 5,93 m, drugi – 5,85 (w lutym 6 m w hali).

Rywali w wyjątkowej formie wielu nie mają. Główny to porucznik armii amerykańskiej Sam Kendricks, który w czerwcu w Sacramento skoczył 6 m. Francuz Renaud Lavillenie przygasł po serii kontuzji, brazylijski mistrz olimpijski Thiago Braz da Silva do Londyniu nie przyjedzie, niespodziankę może natomiast sprawić 17-letni Szwed Armand Duplantis (5,90).

Zaczynamy w piątek

W skoku wzwyż też jest nadzieja. – Duże szanse na medal ma Kamila Lićwinko. Nie pokazała jeszcze pełni swoich możliwości. Stać ją na pokonanie 2 metrów. Skok wzwyż mężczyzn nie stoi w tym roku na wysokim poziomie. Dominuje Katarczyk Mutaz Essa Barshim (2,38), potem są Niemiec Mateusz Przybyłko (2,35) i Rosjanin Danił Łysienko (2,34). Sylwester Bednarek (2,32) nie jest więc bez szans. Gdyby nie kontuzje, myślę, że Sylwek już by skoczył 2,40 – twierdzi Artur Partyka.

Jego podsumowanie: – Bardzo dobrym rezultatem byłoby poprawienie dorobku polskiej lekkoatletyki z igrzysk w Rio [były trzy medale – red.].

– Realnie mamy około dziesięciu szans, medali więc może być sześć, nawet siedem – to opinia Tomasza Majewskiego.

Mistrzostwa zaczynają się w piątek, już w sobotę finał męskiego rzutu dyskiem, w poniedziałek rzutu młotem pań, w drugi piątek – panów. Pojechać, rzucić, wygrać – podstawowy polski plan na MŚ w Londynie jest prosty i brzmi dobrze. ©?

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: k.rawa@rp.pl

Skład reprezentacji Polski na mistrzostwa świata

MĘŻCZYŹNI

400 m: Rafał Omelko; 800 m: Adam Kszczot, Marcin Lewandowski, Michał Rozmys; 1500 m: Lewandowski, Rozmys; 110 m ppł.: Damian Czykier; 400 m ppł.: Patryk Dobek; 3000 m z przeszk.: Krystian Zalewski; chód 20 km: Artur Brzozowski, Damian Błocki, Jakub Jelonek; chód 50 km: Rafał Augustyn, Adrian Błocki, Rafał Fedaczyński; wzwyż: Sylwester Bednarek; tyczka: Piotr Lisek, Paweł Wojciechowski; skok w dal: Tomasz Jaszczuk; kula: Konrad Bukowiecki, Michał Haratyk, Jakub Szyszkowski; dysk: Piotr Małachowski, Robert Urbanek; młot: Paweł Fajdek, Wojciech Nowicki; oszczep: Marcin Krukowski; 4x400 m: Omelko, Dobek, Kajetan Duszyński, Dariusz Kowaluk, Łukasz Krawczuk, Tymoteusz Zimny.

KOBIETY

100 m: Ewa Swoboda; 200 m: Anna Kiełbasińska; 400 m: Iga Baumgart, Małgorzata Hołub, Martyna Dąbrowska, Justyna Święty; 800 m: Angelika Cichocka, Joanna Jóźwik; 1500 m: Cichocka, Sofia Ennaoui; 400 m ppł.: Joanna Linkiewicz; maraton: Katarzyna Kowalska, Izabela Trzaskalska; wzwyż: Kamila Lićwinko; trójskok: Anna Jagaciak-Michalska; kula: Paulina Guba, Klaudia Kardasz; młot: Malwina Kopron, Joanna Fiodorow, Anita Włodarczyk; oszczep: Marcelina Witek; 4x400 m: Baumgart, Hołub, Dąbrowska, Święty, Aleksandra Gaworska, Patrycja Wyciszkiewicz.

Patronat "Rzeczpospolitej"
To idzie młodość! Promocja aktywności fizycznej podczas Korzeniowski Warsaw Race Walking Cup
Patornat "Rzeczpospolitej"
Zbliża się 26. Bieg po Nowe Życie
Patronat "Rzeczpospolitej"
Pomagaj, biegając! Znamy datę startu zapisów do Poland Business Run 2025
Lekkoatletyka
Korzeniowski Warsaw Race Walking Cup na nowej trasie