Kadra liczy 51 osób, po ostatnich uzupełnieniach – 22 panie i 29 panów, to solidna polska norma, jeśli spojrzeć na ostatnie lata. 15 startów w mistrzostwach świata od 1983 roku przyniosło polskiej lekkoatletyce ponad 40 medali, wychodzi średnio jeden złoty (i dwa inne) na imprezę, ale począwszy od bardzo udanego występu w Berlinie (2009), średnia wyraźnie się podniosła.
Dwa lata temu w Pekinie znów były liczne powody, by się cieszyć: trzy złote krążki dla Polski, jeden srebrny, cztery brązowe. Świat musiał się przyzwyczaić: jak rzut młotem to Mazurek Dąbrowskiego i flaga biało-czerwona na najwyższym maszcie, doszło silne wsparcie w męskim rzucie dyskiem i kilku innych konkurencjach, głównie technicznych.
Setka na polu golfowym
Na mistrzostwa świata na stadionie olimpijskim w Londynie jedzie drużyna podobna do tej, która walczyła w pekińskim Ptasim Gnieździe. Jej wizytówką są wciąż dwa nazwiska, które każą mówić o polskiej szkole rzutu młotem. Ta szkoła, mimo trudnych warunków nauczania początkowego i dość częstych zmian nauczycieli, okazuje się niezwykle skuteczna. Gdyby nie olimpijskie wpadki Pawła Fajdka w Londynie i Rio, zachwyt byłby kompletny, ale i tak mamy prawo pisać o parze dominatorów oraz dodawać do tych określeń chwalebne przymiotniki.
Ten sezon niczego nie zmienił – Anita Włodarczyk wygrywała, jak chciała, w siedmiu startach wykonała kilka rzutów poza granicę 80 metrów, co dla innych pań jest wciąż tylko marzeniem. Zgodnie z prawidłami sztuki im bliżej startu w Londynie, tym lepsza forma Polki. W sobotę podczas V Festiwalu Rzutów Kamili Skolimowskiej w Cetniewie Włodarczyk osiągnęła już 82,87 m (tylko 11 cm mniej od rekordu świata). Najbliżej, choć wcale nie blisko, jest w tym roku Amerykanka Gwen Berry (76,77), łatwo dostrzec różnicę.
Trochę strach pytać, gdzie jest granica tych przewag. Niedawne doniesienie o rzucie treningowym w Arłamowie na odległość ok. 100 m potęguje wrażenie, choć tam mistrzyni rzucała z górki pola golfowego, i to osiągnięcie należy przyjąć z uśmiechem. W drużynie młociarek są także Malwina Kopron (nr 5 tegorocznej listy światowej) i Joanna Fiodorow (nr 6) – jak siła, to siła.