Kiedy latem 2008 r. Tomasz Majewski zdobywał olimpijskie złoto w Pekinie, 11-latek ze Szczytna po raz pierwszy wziął kulę do ręki. Ważyła trzy kilogramy. Chwycił ją podczas zgrupowania w Poznaniu, na które zabrali go rodzice, oboje trenerzy lekkoatletyki. Wcześniej miał być pływakiem. Szło mu całkiem nieźle, trenował przez sześć lat. W końcu zdecydował się jednak zamienić basen na lekkoatletyczne koło. Od początku trenował pod okiem ojca Ireneusza, przed laty medalisty halowych mistrzostw Polski w ośmioboju, z zawodu policjanta.
Talent nastolatka z Gwardii Szczytno eksplodował w 2014 r., kiedy zdobył złote medale na mistrzostwach świata juniorów w Eugene (USA) i igrzyskach olimpijskich młodzieży w Nankinie (Chiny). Po drodze bijąc praktycznie wszystkie rekordy w młodzieżowej kuli. W internecie hitem okazał się filmik z zawodów w Spale, gdzie nastolatek cisnął 5-kilogramową kulę nie tyle poza wyłożone materace, co pod okno hali. Skończyło się na 24,24 m.
Ten rok zaczął nieoczekiwanie od 6. miejsca na Halowych Mistrzostwach Europy w Pradze i brązowego medalu halowych mistrzostw Polski seniorów w Toruniu. Jego rekordy w seniorskiej kuli (waży 7,26 kg) to 20,46 w hali i 20,42 na stadionie. Szybko wspiął się na szczyt światowych list młodzieżowców. 18-letni Majewski takich wyników nie osiągał. — Nikt takich nie osiągał — mówi rozmowie „Rz" trener Ireneusz Bukowiecki. — Rzeczywiście wszystko toczy się bardzo szybko, ale wiemy co robimy. Skłamałbym, gdybym powiedział, że robimy połowę tego co moglibyśmy, ale na pewno trzy czwarte. Konrad ma jeszcze rezerwy. Czasami myślę sobie nawet, że w pewnym sensie jest trochę dziwny, bo ma w sobie taką naturalną siłę fizyczną. Na swój wiek momentami jest nawet aż za silny — dodaje.
O jego sile świadczą także ciężary, które dźwiga. W rwaniu potrafi sobie poradzić nawet ze 120 kg. Jego wyniki podczas zawodów i krzepa zrobiły wrażenie nie tylko na dziennikarzach sportowych, ale i tych z telewizyjnych programów śniadaniowych, gdzie był zapraszany. — Ma talent i wielką siłę w łapie – zapowiadał go Marcin Prokop.
— To dobrze zbudowany chłopak, świadomy swoich atutów — mówi Krystyna Danilczyk-Zabawska, najlepsza polska kulomiotka w historii. — Dobrze się rozwija, chociaż mam pewną obawę, czy te obciążenia, którym jest poddawany — a jest przecież wciąż juniorem — nie będą odzywać się w wieku seniorskim. Nie jest jednak kurdupelkiem, który został stłumiony, bo wiadomo, że jak mężczyzna dostaje duże obciążenia siłowe, może to zaburzyć jego rozwój wzrostowy. Tutaj tego nie widać. Tomasz Majewski jest wciąż postacią numer jeden ale trzeba go będzie godnie zastąpić.