—korespondencja z Pekinu
Po pięciu startach w mistrzostwach świata, po brązowym medalu w Daegu i srebrnym w Moskwie, pani Hong Liu (od czerwca również rekordzistka świata) została wreszcie mistrzynią chodu na dystansie 20 km.
Konkurencja zaczęła się wcześnie, z parnym pekińskim powietrzem żartów nie ma, więc już w porze śniadania było po wszystkim. Akcja była, z chińskiego punktu widzenia, emocjonująca, bo dość szybko po starcie w przodzie maszerowała trójka: Xiuzhi Lu i Hong Liu z Chin i Czeszka Anezka Drahotova.
Czeszce zapału starczyło na jakieś 4 kilometry (potem trochę go odzyskała, zajęła 8. miejsce), więc przy porannej kawie rodacy pań Liu i Lu mogli się cieszyć oglądaniem w telewizji trzymających się mocno prowadzenia swych liderek, za którymi toczył się tylko bój o brąz.
Kilkaset metrów przed metą chińskie święto chodu chcieli popsuć sędziowie, dali Hong Liu ostrzeżenie, ale przyszła mistrzyni skwitowała je tylko nerwowym machnięciem ręki. Na stadion weszły w kolejności Liu, Lu, do mety doszły w tej samej, choć pani Lu zbliżyła się nieco do koleżanki, ale nie tak, by wyprzedzać – zmierzono różnicę 0,26 s.