To się okaże. Takim przełomem było na pewno poprawienie rekordu życiowego dwa lata temu i uwierzenie w to, że mogę rzucać daleko. Przede mną najważniejszy sezon czterolecia. Ciężka robota. Już mi pani trener to zapowiedziała, więc chciałabym w końcu odpocząć. Wakacji jeszcze nie planuję. Po powrocie do Polski czeka mnie pewnie wiele spotkań. Będą mnie ciągać na lewo i prawo.
Skoro o trenerce mowa. Ta zmiana wyszła pani na dobre.
Zrobiłam to po igrzyskach w Rio i jak widać z roku na rok się poprawiam. Miejmy nadzieję, że w Tokio będzie jeszcze lepiej. Dziękuję Malwinie, bo to najlepsza trenerka i przyjaciółka pod słońcem. Gdyby nie ona, pewnie zakończyłabym karierę, bo rzucanie przestało mi sprawiać przyjemność. Powrót w rodzinne strony, do Białegostoku, i podjęcie z nią współpracy były najważniejszymi decyzjami w moim życiu. Malwina zawsze jest przy mnie, mogę liczyć na jej wsparcie. Obie mamy wybuchowe charaktery, czasem zgrzyta, ale dwie minuty później już się przytulamy. Znamy się jak łyse konie. Razem trenowałyśmy, jeździłyśmy na zgrupowania. Drugą taką osobą jest Wojtek Nowicki. Można powiedzieć, że to mój sparingpartner. Był dzisiaj na moim konkursie, ja będę na jego. Zawsze o coś się zakładamy, teraz także.
O co?
A nie powiem. On musi się przyznać (śmiech)...
Co jeszcze wspólnie robicie w tym swoim zespole? Macie jakieś swoje zabawy, rytuały?