Iga Baumgart-Witan: Po finale na 400 m się rozchorowałam, przez dwa dni leżałam w łóżku, ale trener uspokajał, że nawet jakbym chodziła zasmarkana, to i tak mnie wystawi. Na szczęście w niedzielę mogłam już normalnie mówić, oddychać i biegać. Obawiałam się tej pierwszej zmiany, ale trener uznał, że tylko ja jestem w stanie podjąć tę rękawicę. Nie przypuszczałyśmy, że aż tak możemy poprawić rekord Polski. Wyprzedziłyśmy Jamajki, które mają lepsze czasy od nas. Amerykanki są na razie poza naszym zasięgiem, ale chcemy więcej. Tak to jest - jak się dostanie palec, chce się całą rękę. Gdybyśmy za dwa lata pokonały Amerykanki na ich ziemi, to pewnie by nam już ręki nie podały. Czy będziemy dalej razem biegać po Tokio? Wszystko zależy od naszego zdrowia, od tego, czy będziemy chciały założyć rodziny. Ja nie mówię "nie".