Reklama
Rozwiń

Boston Celtics mistrzami NBA

Boston Celtics zmiażdżyli Los Angeles Lakers 131-92 w szóstym meczu wielkiego finału NBA i sięgnęli po pierwszy od 22 lat tytuł mistrzowski. – To nierealne! – krzyczał Paul Pierce, zasłużenie wybrany MVP serii finałowej.

Aktualizacja: 19.06.2008 02:54 Publikacja: 18.06.2008 10:35

Paul Pierce z Boston Celtics

Paul Pierce z Boston Celtics

Foto: AFP

W godzinę po zakończeniu niedzielnego, przegranego przez Celtów spotkania numer pięć Pierce powiedział ŻW: Ciągle mamy przewagę w tej rywalizacji i nadal uważam, że jesteśmy lepszym zespołem. Jego słowa sprawdziły się w stu procentach.

Kibice w Bostonie od samego początku wydzierali się w stronę Kobe Bryanta: Nie jesteś Michaelem Jordanem!

Lider Lakers rozpoczął znakomicie – po trafieniu trzech bardzo trudnych rzutów z dystansu uśmiechnął się ironicznie w stronę kryjącego go Raya Allena. Jego strzeleckie popisy zakończyły się jednak w połowie pierwszej kwarty. Zorganizowana perfekcyjnie przez drugiego trenera Celtów i cichego bohatera finałów Toma Thibodeau defensywa gospodarzy uniemożliwiała Bryantowi (7 na 22 z gry, 22 pkt, 4 straty) wejścia pod kosz, gdzie czekało na niego czasem nawet czterech rywali. Kobe mógł więc wyłącznie próbować rzucać za trzy albo oddawać do partnerów, którym jednak najczęściej ręce trzęsły się ze strachu.

Młoda drużyna z L.A z upływem czasu ulegała coraz większej dominacji weteranów z Bostonu. Kevin Garnett niemiłosiernie ogrywał pod koszem Pau Gasola i Lamara Odoma, Paul Pierce po spudłowaniu pierwszych rzutów zaczął z powodzeniem rozgrywać piłkę, a Ray Allen robił to, co potrafi najlepiej – trafiał z czystych pozycji. W sumie zaliczył aż siedem trójek, czym wyrównał rekord finałów.

Celtics powoli odskakiwali rywalom, a pod koniec drugiej kwarty wręcz zdemolowali Lakers, uzyskując 23-punktową przewagę. W przerwie Phil Jackson starał się w bardzo ostrych słowach zmobilizować swoich zawodników, ale nie poskutkowało.

Trzecia kwarta była jeszcze gorsza. Ekipie z Bostonu wychodziło wszystko – rzuty, zbiórki na bronionej i atakowanej tablicy oraz firmowa, mistrzowska defensywa. Symboliczne znaczenie miała gra Rajona Rondo, który przyszedł na świat w 1986 roku, czyli wtedy gdy Celtics zdobywali swój poprzedni tytuł. We wtorek – mimo niezaleczonego urazu kostki – był bodaj najlepszy na parkiecie. Dwukrotnie wyrwał piłkę z rąk samego Bryanta i w sumie zaliczył 21 punktów, 8 asyst, 7 zbiórek i aż 6 przechwytów.

W ostatnich minutach Celtics już bawili się z upokorzonym przeciwnikiem, grając efektownie i pod publiczkę, czyli w stylu „showtime” prezentowanym swego czasu przez Lakers. Ostatecznie zwyciężyli z największą przewagą w historii spotkań zamykających rywalizację o tytuł, a jeszcze przed końcową syreną Pierce wylał na głowę trenera Doca Riversa wielki kubeł z napojem Gatorade.

- Mam wreszcie swój pierścień! – mówił Kevin Garnett obejmując Billa Russella, legendarnego członka jedenastu mistrzowskich składów Celtics. A gdy udzielał wywiadu reporterce telewizji ABC długo nie mógł opanować wzruszenia. – Wybacz, ale teraz jestem w amoku – mówił Garnett.

32-latek później klęczał na środku parkietu i całował logo klubu, do którego przyszedł w ubiegłym roku po wielu latach frustracji w Minnesota Timberwolves. W tym czasie koszykarze Lakers w pośpiechu opuszczali szatnię, niechętnie udzielając wypowiedzi. – Za rok będziemy mieli z powrotem Andrew (zdolny center nie mógł grać w play-offs z powodu kontuzji – dop. MH) Bynuma i wrócimy tutaj! – odgrażał się Odom.

Na razie cały Boston cieszy się z 17-go tytułu w historii klubu, a Los Angeles ciągle nie może zrozumieć, cóż takiego stało się w Banknorth Garden.

Celtics: Garnett 26, 14 zb., R. Allen 26, Rondo 21, 7 zb., Pierce 17, 10 as., Posey 11, House 9, Powe 8, Brown 6, Davis 3, Perkins 2, T. Allen 2.Lakers: Bryant 22, 3 zb., Odom 14, 10 zb., Farmar 12, Gasol 11, Walton 8, Fisher 7, Vujacić 7, Radmanović 6, Ariza 3, Turiaf 2.

1. Boston Celtics – LA Lakers 98:88

2. Boston Celtics – LA Lakers 108:102

3. LA Lakers – Boston Celtics 87:81

4. LA Lakers – Boston Celtics 91:97

5. LA Lakers – Boston Celtics 103:98

6. Boston Celtics – LA Lakers 131:92

W godzinę po zakończeniu niedzielnego, przegranego przez Celtów spotkania numer pięć Pierce powiedział ŻW: Ciągle mamy przewagę w tej rywalizacji i nadal uważam, że jesteśmy lepszym zespołem. Jego słowa sprawdziły się w stu procentach.

Kibice w Bostonie od samego początku wydzierali się w stronę Kobe Bryanta: Nie jesteś Michaelem Jordanem!

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Koszykówka
Kiedy do gry wróci Jeremy Sochan? „Jestem coraz silniejszy”
Koszykówka
Prezes Polskiego Związku Koszykówki: Nie planuję rewolucji
Koszykówka
Wybory w USA. Czy LeBron James wie, że republikanie też kupują buty?
Koszykówka
Radosław Piesiewicz ma następcę. Zmiana władzy na czele PZKosz
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Koszykówka
Jeremy Sochan zostaje w San Antonio Spurs. Ile zarobi reprezentant Polski?
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku