Źle się dzieje z wicemistrzem. Zespół ze Zgorzelca, który rozpoczynał sezon z ambicjami zdetronizowania mistrza, przegrał w minionym tygodniu dwa ważne spotkania.
We wtorek na inaugurację rozgrywek w Pucharze Europy uległ we Wrocławiu SLUC Nancy 72:75, a w sobotę w ekstraklasie doznał pierwszej porażki na własnym parkiecie: 83:88 z Energą Czarnymi Słupsk. Trzy poprzednie ligowe przegrane na wyjazdach i tę ostatnią łączy jedno: wyraźnie wygrana przez rywala Turowa czwarta kwarta.
W sobotnim meczu w Zgorzelcu obydwa zespoły starały się poprawić swoją reputację po słabym początku rozgrywek. Udało się Czarnym mimo że w ich składzie brakowało dwóch podstawowych zawodników - rozgrywającego Mantasa Cesnauskisa i najlepszego strzelca Chrisa Danielsa. Czwarte zwycięstwo w lidze goście zawdzięczają skuteczności w rzutach za trzy punkty (trafili 14 z 33 takich prób), która przyszła w najważniejszych momentach. Drugą połowę drużyna trenera Igora Miglinieksa wygrała 52:40. Znów najlepszym zawodnikiem zespołu był pozyskany niedawno z Asseco Prokomu Tyrone Brazelton (25 pkt, 3 zbiórek, 7 asyst, 3 przechwyty), który ani na sekundę nie zszedł z parkietu.
Turów, z pięcioma reprezentantami Polski (Adam Wójcik, Robert Witka, Krzysztof Roszyk, Michał Chyliński, Paweł Leończyk) i jednym Niemiec (Konrad Wysocki), zawodził od początku sezonu. Sobotnia porażka z Czarnymi przesądziła o zwolnieniu z funkcji głównego trenera Serba Saszy Obradovicia. Władze klubu mają dzisiaj wydać komunikat w tej sprawie.
Derby Warszawy były prawdziwym koszykarskim świętem. Pełne trybuny w hali przy ulicy Obozowej, kulturalny doping kibiców wspierających obydwa zespoły, a na parkiecie pełne efektownych zagrań, emocjonujące do końca widowisko – takie mecze chciałoby się oglądać co tydzień, nie tylko w stolicy.