To jedno z ważniejszych zwycięstw w historii polskiej klubowej koszykówki. Trener Ettore Messina zarabia w Madrycie 2,5 mln euro, czyli niewiele mniej niż wynosi cały budżet zespołu z Gdyni. Jeden tylko Darius Lavrinovic ma w Realu gażę 1,5 mln euro rocznie, czyli tyle, ile wszyscy zagraniczni koszykarze Asseco Prokomu razem wzięci. Pieniądze jednak nie grają. Czasem bardziej liczy się ambicja, walka do końca i taktyka odpowiednio dobrana do przeciwnika.
W środę nie pomogły ani jego sława i wiedza trenera Messiny, który w ostatnich latach dwukrotnie doprowadził do mistrzostwa Euroligi CSKA Moskwa, a teraz buduje potęgę Realu, ani doświadczenie jego graczy, wśród których są m.in. mistrzowie Europy z reprezentacją Hiszpanii Jorge Garbajosa, Felipe Reyes i Sergio Llull, brązowy medalista igrzysk w Pekinie Argentyńczyk Pablo Prigioni czy reprezentanci Serbii NOvica Velicković oraz Litwy Lavrinovic i Rimantas Kaukenas.
Zespół Asseco Prokomu, znakomicie przygotowany taktycznie przez trenerów Tomasa Pacesasa, Davida Dedka i Andrzeja Adamka, rozegrał jedno z najlepszych spotkań w historii swoich występów w Eurolidze, walczył przez całe 40 minut i zasłużenie zwyciężył.
Real Madryt ostatni raz przegrał w Polsce w 1962 roku z Legią w Warszawie. Do Gdyni przyjechał jako niepokonany lider hiszpańskiej ekstraklasy (11 zwycięstw z rzędu) i trumfator pięciu ostatnich spotkań w Eurolidze. Zwycięska seria zakończyła się w Gdyni.
Prokom od początku grał znakomicie. Piątka w składzie Lorinza Harrington, David Logan, Piotr Szczotka, Ronnie Burrell i Adam Hrycaniuk wyszła na parkiet mocno skoncentrowana, doskonale rozbijała ataki rywali. Życiowy mecz w Eurolidze rozegrał Hrycaniuk. Środkowy gości już w pierwszej kwarcie zdobył 8 punktów, walczył o zbiórki, w efektowny sposób atakował kosz rywali.