Dla Lakers to 16. mistrzowski tytuł. W wyścigu o absolutną dominację w NBA zbliżyli się do Celtics na jedno zwycięstwo.
Najlepszym graczem finału drugi rok z rzędu został gwiazdor Lakers Kobe Bryant, który w siedmiu spotkaniach z Celtics zdobywał średnio 28,6 punktów, miał 8 zbiórek i 3,8 asysty. W czwartek, mimo słabego początku i mizernej skuteczności z gry (6 celnych na 24 próby, 0/6 za trzy), to on - obok Pau Gasola i Rona Artesta - był główną postacią drużyny w czwartej kwarcie, gdy Lakers odrabiali straty i zapewniali sobie zwycięstwo. Uzyskał w niej 10 ze swoich 23 punktów. Bryant, który w tym sezonie zarobił 23 miliony dolarów, zdobył swój piąty mistrzowski pierścień (tyle samo z aktywnych graczy NBA ma tylko jego kolega klubowy Derek Fisher).
„Zapomnijcie, jak to wyglądało. Historia będzie pamiętać coś innego. Bryant dokonał czegoś, co nie udało się nawet Jerry’emu Westowi i Magicowi Johnsonowi. Pokonał znienawidzonych Celtics w siódmym meczu finału”, napisała agencja AP.
- Dla mnie to najtrudniej wywalczone, ale i najsłodsze mistrzostwo. Może dlatego, że tak bardzo go pragnąłem, a gdy czegoś bardzo chcesz, często wymyka ci się to z rąk. Tym razem jednak mocno wsparli mnie koledzy - mówił 32-letni Bryant, któremu podczas dekoracji towarzyszyły córki Natalia i Gianna.
Lakers są pierwszym zespołem od 2002 roku, który obronił tytuł. W latach 2000-2002 trzykrotnie zdobywali mistrzostwo.