Reklama
Rozwiń

Słodka szesnastka

Mistrzowski tytuł pozostaje w Los Angeles. Koszykarze Lakers drugi rok z rzędu świętowali sukces po zwycięstwie 83:79 nad Boston Celtics w siódmym meczu finału.

Aktualizacja: 18.06.2010 15:34 Publikacja: 18.06.2010 09:55

Słodka szesnastka

Foto: AFP

Dla Lakers to 16. mistrzowski tytuł. W wyścigu o absolutną dominację w NBA zbliżyli się do Celtics na jedno zwycięstwo.

Najlepszym graczem finału drugi rok z rzędu został gwiazdor Lakers Kobe Bryant, który w siedmiu spotkaniach z Celtics zdobywał średnio 28,6 punktów, miał 8 zbiórek i 3,8 asysty. W czwartek, mimo słabego początku i mizernej skuteczności z gry (6 celnych na 24 próby, 0/6 za trzy), to on - obok Pau Gasola i Rona Artesta - był główną postacią drużyny w czwartej kwarcie, gdy Lakers odrabiali straty i zapewniali sobie zwycięstwo. Uzyskał w niej 10 ze swoich 23 punktów. Bryant, który w tym sezonie zarobił 23 miliony dolarów, zdobył swój piąty mistrzowski pierścień (tyle samo z aktywnych graczy NBA ma tylko jego kolega klubowy Derek Fisher).

„Zapomnijcie, jak to wyglądało. Historia będzie pamiętać coś innego. Bryant dokonał czegoś, co nie udało się nawet Jerry’emu Westowi i Magicowi Johnsonowi. Pokonał znienawidzonych Celtics w siódmym meczu finału”, napisała agencja AP.

- Dla mnie to najtrudniej wywalczone, ale i najsłodsze mistrzostwo. Może dlatego, że tak bardzo go pragnąłem, a gdy czegoś bardzo chcesz, często wymyka ci się to z rąk. Tym razem jednak mocno wsparli mnie koledzy - mówił 32-letni Bryant, któremu podczas dekoracji towarzyszyły córki Natalia i Gianna.

Lakers są pierwszym zespołem od 2002 roku, który obronił tytuł. W latach 2000-2002 trzykrotnie zdobywali mistrzostwo.

O siódmym meczu legendarnych drużyn można by powiedzieć, że był najbrzydszy z decydujących finałowych spotkań, jakie pamiętamy. Na szczęście w ostatnich minutach obrona i skuteczność Lakers zamieniły go w porywające widowisko.

Defensywnie nastawione zespoły od początku tak skutecznie sobie przeszkadzały, że zdobyły w sumie niewiele punktów, mając za to mnóstwo strat (Boston - 14, Lakers - 11). Przez trzy czwarte meczu bliżsi tytułu byli Celtics. Zespół trenera Doca Riversa od początku starał się wyprowadzać szybkie kontrataki po udanych akcjach w obronie. Właśnie defensywa sprawiła, że ich rywale spudłowali 21 z pierwszych 27 rzutów w meczu. Kobe Bryant i Pau Gasol w pierwszej połowie trafili w sumie tylko 6 razy na 26 prób, cały zespół wykonywał rzuty wolne z ledwie 50-procentową skutecznością.

Na początku trzeciej kwarty, po punktach Rajona Rondo, który zebrał piłkę w ataku, goście prowadzili nawet 49:36.

Wszystko odmieniło się w czwartej kwarcie, chociaż zespół z Bostonu, grający bez kontuzjowanego Kendricka Perkinsa, utrzymywał korzystny dla siebie wynik jeszcze do jej połowy. Wtedy to rzut za trzy punkty Dereka Fishera i wolne Bryanta dały gospodarzom remis i prowadzenie, którego już nie oddali. Na półtorej minuty przed końcem było 76:70 dla Lakers. Zaczynał się najbardziej fascynujący fragment meczu. Celtics walczyli do końca. Ich kibicom mocniej zabiły serca, gdy Rasheed Wallace trafił za trzy punkty (76:73). W kolejnej akcji tym samym odpowiedział Ron Artest, jedyny zawodnik Lakers, który dotychczas nie miał jeszcze mistrzowskiego tytułu (79:73), a teraz najbardziej wsparł liderów zespołu. Za chwilę znów celnie z dystansu rzucił Rondo (79:76). Ten sam zawodnik na 16 sekund przed końcem kolejną trójką jeszcze zmniejszył prowadzenie rywali (81:79). Faulowany w kolejnej akcji Sasha Vujacić ustalił wynik spotkania z rzutów wolnych. W ostatnich 11 sekundach goście już nie zdobyli punktu.

- Pani Szczęście nie była dzisiaj w naszym narożniku. W szatni po meczu popłynęło dzisiaj wiele łez - mówił Ray Allen, który w spotkaniu numer 2 w Los Angeles poprowadzi Celtics do spektakularnego zwycięstwa, zdobywając 32 punkty, a teraz miał ich 13, trafiając tylko 3 z 14 rzutów z gry.

Los Angeles Lakers zostali pierwszym zespołem, który zdobył mistrzostwo przegrywając w finale 2-3, od czasów podobnego sukcesu Houston Rockets w 1994 roku z New York Knicks. Zawodnikiem przegranych był wówczas obecny trener Bostonu Doc Rivers.

- Oddajmy Lakers sprawiedliwość. Byli wspaniali - skomentował Rivers.

Trener zwycięzców Phil Jackson, najbardziej utytułowany szkoleniowiec NBA, jeszcze wyśrubował swój rekord. Ma już jedenaście mistrzowskich pierścieni.

Do niedawna mówiło się, że po tym sezonie kończy pracę w Los Angeles. Na razie jeszcze nie ogłosił decyzji. - Teraz muszę odpocząć i wszystko przemyśleć. W ciągu tygodnia dowiecie się, co postanowiłem - mówił Jackson tuż po dekoracji kolejnym pierścieniem.

Ma je już na palcach obydwu rąk. Może pójdzie w ślady Billa Russella i ten jedenasty umieści na przewieszonym przez szyję łańcuszku. A to oznaczałoby, że jest miejsce na następne. Pewne też jest, że Kobe Bryant nie poprzestanie na udekorowaniu pierścieniami tylko jednej dłoni.

[ramka]Finał (do 4 zwycięstw) • Los Angeles Lakers - Boston Celtics 83:79 (14:23, 20:17, 19:17, 30:22). LA Lakers: K. Bryant 23, 15 zb., R. Artest 20, 5 zb., P. Gasol 19, 18 zb., D. Fisher 10, A. Bynum 2 oraz L. Odom 7, 7 zb., S. Vujacić 2, J. Farmar 0, S. Brown 0, J. Powell 0. Boston: P. Pierce 18, 10 zb., K. Garnett 17, R. Rondo 14, 8 zb., 10 as., R. Allen 13, R. Wallace 11, 8 zb. oraz G. Davis 6, N. Robinson 0, T. Allen 0, B. Scalabrine 0. Stan rywalizacji 4-3. Mistrzostwo dla LA Lakers.[/ramka]

Dla Lakers to 16. mistrzowski tytuł. W wyścigu o absolutną dominację w NBA zbliżyli się do Celtics na jedno zwycięstwo.

Najlepszym graczem finału drugi rok z rzędu został gwiazdor Lakers Kobe Bryant, który w siedmiu spotkaniach z Celtics zdobywał średnio 28,6 punktów, miał 8 zbiórek i 3,8 asysty. W czwartek, mimo słabego początku i mizernej skuteczności z gry (6 celnych na 24 próby, 0/6 za trzy), to on - obok Pau Gasola i Rona Artesta - był główną postacią drużyny w czwartej kwarcie, gdy Lakers odrabiali straty i zapewniali sobie zwycięstwo. Uzyskał w niej 10 ze swoich 23 punktów. Bryant, który w tym sezonie zarobił 23 miliony dolarów, zdobył swój piąty mistrzowski pierścień (tyle samo z aktywnych graczy NBA ma tylko jego kolega klubowy Derek Fisher).

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Koszykówka
Warszawa na taki sukces czekała ponad pół wieku. Koszykarze Legii wyszli z cienia piłkarzy
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Koszykówka
Shai Gilgeous-Alexander bohaterem sezonu NBA. Czy jesteśmy świadkami narodzin nowego Jordana?
Koszykówka
Poznaliśmy mistrza NBA. Oklahoma City Thunder sięga po tytuł
Koszykówka
Finały NBA. Zaczęło się od trzęsienia ziemi
Koszykówka
Polski skaut Los Angeles Lakers: Nie mogę nikogo przegapić