Gwiazdor swój dwudziesty sezon w NBA zamknął przegraną do zera. Zdobył w czwartym meczu finałów konferencji z Denver Nuggets 40 punktów, ale to nie wystarczyło. Rywale świętowali awans (4-0 w serii), ale to James skradł im nagłówki gazet.
Wciąż uważa się za zawodnika lepszego od nawet 95 procent graczy w lidze, ale nie zawsze było to widać w ostatnich tygodniach rozgrywek. Jeszcze w marcu dwóch lekarzy zalecało mu operację kontuzjowanej stopy i zakończenie sezonu. James udał się więc do innego specjalisty i wystąpił we wszystkich 17 meczach Lakers w fazie play-off, pomagając im pokonać wyżej rozstawionych Grizzlies i broniących tytułu Warriors.
Czytaj więcej
Serb Nikola Jokić jest mistrzem NBA oraz prawdopodobnie najlepszym koszykarzem świata. Na pewno n...
Dlatego, choć 38-latkowi dokucza coraz więcej problemów, łatwo można sobie wyobrazić, że sportowy poziom zdoła jeszcze przez kilka lat utrzymać i wyśrubować pobity w lutym rekord zdobytych punktów, mimo że sam sportową przyszłość podaje w wątpliwość.
LeBron James chce zagrać z synem i mieć własny klub
James nie ukrywa, że jego celem na koszykarską starość jest gra z synem lub przeciwko niemu. Ten wybrał już uniwersytet i w przyszłym sezonie wystąpi w lidze akademickiej NCAA, a stamtąd już tylko krok do NBA. Inna istotna kwestia to finanse, bo James za dwa kolejne lata gry może zarobić niemal 100 milionów dolarów. Mogłoby się wydawać, że dla miliardera to niedużo, ale koszykarz chce iść przecież w ślady Michaela Jordana i kupić własny klub.