Przed środowym ćwierćfinałem trudno było zakładać, że Polacy jeszcze w piątek będą w grze. Wypadało wierzyć i mieć nadzieję, bo pokazywali, że nie boją się gwiazd NBA i twardej walki, ale przecież naprzeciwko nich stawali mistrzowie Europy z Luką Donciciem, którego nie bez powodu uważa się za najlepszego koszykarza na świecie. A przecież to nie jest jedyna broń Słoweńców, którzy mogą liczyć na weterana Gorana Dragicia (Chicago Bulls), Vlatko Cancara (Denver Nuggets) i całą plejadę graczy z doświadczeniem w Eurolidze.
Tymczasem zawodnicy Igora Milicicia od pierwszych minut pokazali, że mają pomysł na grę, po kolei wytrącali rywalom atuty z ręki i sami trafiali kolejne rzuty. Nie pękli nawet wtedy, gdy Słoweńcy w trzeciej kwarcie odrobili straty i wyszli na prowadzenie.
Czytaj więcej
Reprezentacja Polski po fantastycznym meczu pokonała mistrzów Europy Słoweńców 90:87 i zagra z Fr...
Akcje, w których Michał Sokołowski utrudniał życie Donciciowi mogą obejrzeć trenerzy klubów NBA. Polak był przez cały czas przyklejony do swojego rywala, rzadko pozwalał się mijać, a jeśli już Doncić znalazł się blisko kosza, to momentalnie wyrastała przed nim ściana zawodników w czerwonych koszulkach. Sokołowski sam potrafił Słoweńca ograć i zdobyć punkty.
Granie przeciwko gwiazdom polski skrzydłowy przećwiczył jeszcze przed EuroBasketem. W meczu preeliminacji do kolejnych mistrzostw Europy krył Bojana Bogdanovicia z Utah Jazz i robił to bardzo skutecznie. Długi momentami Bogdanović był na parkiecie wyraźnie zagubiony.