Kosz na Wielkim Murze

Obie strony przyjrzały się sobie uważnie i doszły do wniosku, że na tej miłości można też nieźle zarobić

Publikacja: 13.11.2007 00:23

Kosz na Wielkim Murze

Foto: Reuters

Chińczycy pokochali sport będący uosobieniem Ameryki. – W Chinach zawsze był wielki szacunek dla kultury fizycznej i dbałości o zdrowie. Gdy Zachód zainteresował się Wu Shu, Chińczycy odkryli, że mają wielki skarb. Można powiedzieć, że obie strony na siebie oddziałują i wzajemnie inspirują. Poza tym Chińczyków czekają za rok igrzyska olimpijskie – mówi profesor Lidia Kasarełło z Zakładu Sinologii Instytutu Orientalistycznego Uniwersytetu Warszawskiego.

Najbardziej znanym Chińczykiem grającym w NBA jest Yao Ming, ale historia nie zaczyna się od niego. Przed Yao Mingiem do najlepszej ligi świata dostali się Wang Zhi-Zhi i Meng Bateer (zdobył nawet mistrzostwo z drużyną San Antonio Spurs). Cała sława dostała się jednak temu, kto więcej dał zarobić swoim mocodawcom.

Yao Ming (mierzy 229 cm) tak długo i konsekwentnie przekonywał do siebie szefów Houston Rockets, aż w 2002 roku został przez nich wybrany z 1. numerem draftu. Chiński środkowy to dziś niekwestionowana gwiazda drużyny i całej ligi. W swoim pierwszym sezonie w NBA (2002 – 2003) został wybrany na debiutanta roku, a już w następnym zagrał w Meczu Gwiazd.

We własnym kraju Yao Minga cenią bardziej niż Michaela Jordana. Na aukcji charytatywnej trampki Chińczyka sprzedano za 3,6 mln juanów (ok. 345 tys. euro), podczas gdy koszulka z podpisem Amerykanina kosztowała przeszło dziesięć razy mniej. Yao staje się azjatyckim Davidem Beckhamem. Jego ślub z koszykarką Ye Li był wydarzeniem towarzyskim sezonu. W szanghajskim hotelu Shangri La zebrało się 100 biesiadników i... tyle samo ochroniarzy. Cała ceremonia kosztowała ok. 130 tys. dolarów. – Młodzi Chińczycy chcą przyswoić sobie zachodni styl życia. Przypominają w tym Japończyków i Koreańczyków, którzy pokonali tę drogę wcześniej. NBA jest silnie wypromowana na całym świecie, dlatego przyjęła się również w Chinach – ocenia profesor Kasarełło.

Yao Ming może być jednak lepszym wzorem dla rodaków niż Beckham dla Anglików. Angażuje się w działalność społeczną, a przed tym sezonem zaryzykował spóźnienie na najważniejsze treningi, by wspomóc organizację olimpiad specjalnych.W tym sezonie może mu wyrosnąć groźny konkurent – do Milwaukee Bucks trafił Yi Jianlian (213 cm), który w swoim debiucie przeciwko Chicago Bulls (78: 72) rzucił 16 punktów i miał osiem zbiórek. Jego popisy śledziło przed telewizorami około 100 milionów rodaków. Mecz z udziałem Yao Minga został zesłany do stacji regionalnych, a wielu widzów dostawało zawrotów głowy, przełączając kanały. Yao Ming w każdej wypowiedzi podkreśla, że jego młodszy kolega może zajść jeszcze wyżej niż on oraz że życzy mu jak najlepiej. – Mam nadzieję, że Yi będzie się ciągle rozwijał i że kiedyś będzie w stanie grać na naprawdę wysokim poziomie – prorokuje Yao Ming.

Nowego Chińczyka w lidze chwali szef NBA David Stern, który cieszy się z mody na koszykówkę w Państwie Środka i już przelicza dolary. – Z naszej perspektywy nie mogło się zdarzyć nic lepszego niż wasza kolejna wschodząca gwiazda – powiedział chińskiej stacji CCTV-5. Chiński Nowy Rok (2 lutego) postanowił uczcić meczem Milwaukee z Houston. Stern wie, o czym mówi. Szacuje się, że 20 procent wszystkich odwiedzających strony www.nba.com to Chińczycy.

Europejskie kluby piłkarskie, takie jak Real Madryt czy Manchester United, od dawna są obecne w Azji. Podobną strategię przyjmują zespoły NBA. Sezon 2006 – 2007 rozpoczął się w Chinach meczem pomiędzy Orlando Magic i Cleveland Cavaliers. Przed bieżącymi rozgrywkami oba zespoły rozegrały tam kilka sparingów. Gadżety związane z amerykańską ligą są sprzedawane w ponad 50 tysiącach sklepów w całych Chinach, a władze NBA oczekują dalszego wzrostu przychodów. Na tamtejszym rynku pojawił się nawet specjalny NBA-telefon.

Mecze w Chinach transmituje 51 miejscowych stacji, a niektórzy zawodnicy mogliby być zaszokowani, słysząc, jak tamtejsi komentatorzy obchodzą się z ich nazwiskami: Carmelo Anthony został „Tian Gua”, co znaczy „Słodki Melon”, a Dirk Nowitzki jest powszechnie znany jako „De Guo Zhan Che” – „Niemiecka wyścigówka”. Kobe Bryant to „Xiao Fei Xia” – „Mały Latający Wojownik”.

Amerykanie wspierają również rozwój miejscowej ligi i coraz głośniej mówią o stworzeniu kiedyś chińskiej NBA. Tego zadania podjął się Tim Chen, który zrezygnował z posady w firmie Microsoft i znalazł się w zarządzie amerykańskiej ligi. Jego głównym zadaniem będzie współpraca z partnerami chińskimi.

– Oficjalnym władzom na pewno zależy na promocji kraju w świecie. Yao Ming świetnie się do tego nadaje. Mógłby sobie zaszkodzić jedynie rozgłaszaniem radykalnych haseł politycznych – zauważa profesor Kasarełło.

W przedpokoju NBA czekają Xue Yuyan i Sun Ye, do których prawa zarezerwowali sobie Denver Nuggets i Los Angeles Lakers. Blisko kontraktu był kolejny olbrzym Sun Ming Ming (2,36 m), ale umowy podpisać mu się nie udało. Być może w niedalekiej przyszłości Chińczyków w amerykańskiej lidze jeszcze przybędzie, wraz z tym jak rośnie średnia wzrostu w Państwie Środka. Już rok temu podniesiono w Pekinie limit, do którego dzieci mogą jeździć bez biletu – ze 130 do 140 cm.

Przeciętny chiński Kowalski nie widzi niczego szczególnego w gwałtownym wzroście popularności koszykówki. – W tym nie ma naprawdę żadnej filozofii. Dlaczego Europejczycy i Amerykanie grają w weiqi (chińska gra planszowa – przyp. aut.) – pyta pan Zhang, Chińczyk zamieszkały w Polsce. I natychmiast sobie odpowiada: – Bo to po prostu fajna gra. Tak samo jest z koszykówką u nas. ?

Chińczycy pokochali sport będący uosobieniem Ameryki. – W Chinach zawsze był wielki szacunek dla kultury fizycznej i dbałości o zdrowie. Gdy Zachód zainteresował się Wu Shu, Chińczycy odkryli, że mają wielki skarb. Można powiedzieć, że obie strony na siebie oddziałują i wzajemnie inspirują. Poza tym Chińczyków czekają za rok igrzyska olimpijskie – mówi profesor Lidia Kasarełło z Zakładu Sinologii Instytutu Orientalistycznego Uniwersytetu Warszawskiego.

Najbardziej znanym Chińczykiem grającym w NBA jest Yao Ming, ale historia nie zaczyna się od niego. Przed Yao Mingiem do najlepszej ligi świata dostali się Wang Zhi-Zhi i Meng Bateer (zdobył nawet mistrzostwo z drużyną San Antonio Spurs). Cała sława dostała się jednak temu, kto więcej dał zarobić swoim mocodawcom.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Koszykówka
Gwiazdy NBA w Polsce. Atrakcyjne losowanie reprezentacji Polski
Materiał Promocyjny
Jak wygląda nowoczesny leasing
Koszykówka
Eurobaskiet 2025. Mural w Katowicach czeka na medal
Koszykówka
Kiedy do gry wróci Jeremy Sochan? „Jestem coraz silniejszy”
Koszykówka
Prezes Polskiego Związku Koszykówki: Nie planuję rewolucji
Materiał Partnera
Kroki praktycznego wdrożenia i operowania projektem OZE w wymiarze lokalnym
Koszykówka
Wybory w USA. Czy LeBron James wie, że republikanie też kupują buty?
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście