Możliwe, że zadomowi się tam na dłużej, gdyż kontuzjowany jest podstawowy środkowy Orlando Dwight Howard, a reprezentant Polski spisał się nadspodziewanie dobrze w roli jego zmiennika.
Dorobek Gortata: 8 punktów, 6 zbiórek i blok w 13 minut wyjazdowego spotkania z Phoenix (Orlando przegrało 112: 113) oraz 4 punkty, 4 zbiórki, 4 bloki i przechwyt w 30 minut wygranego 103:94 meczu z Utah Jazz, przekonał trenera Magic Stana van Gundy’ego, że warto dawać Polakowi możliwość dłuższej gry.
Kariera 24-letniego Gortata w NBA nieoczekiwanie nabrała przyspieszenia w 35. minucie wyjazdowego meczu z Phoenix Suns, gdy się okazało, że niezdolny do dalszej gry jest lider drużyny Orlando i czołowy środkowy całej ligi, 23-letni Dwight Howard.
Złoty medalista igrzysk w Pekinie z drużyną USA, który w NBA prowadzi w klasyfikacji najlepiej zbierających (średnia 14,1) i blokujących (3,9), a od momentu debiutu w 2004 roku rozegrał w lidze 351 spotkań, nie opuszczając żadnego, poczuł nagle ból w kolanie i nie chciał ryzykować pogłębienia kontuzji.
Gortat wykorzystał szansę. W siódmym w tym sezonie występie w NBA (trzeba przyznać, że dotychczas grał tylko epizody) zdobył swoje pierwsze punkty, tuż przed zakończeniem trzeciej kwarty, rzutem z półdystansu. Na boisku pozostał już do końca meczu, trafiając obydwa rzuty wolne i dwukrotnie kończąc akcję efektownymi wsadami. W obronie pilnował m.in. najlepszego strzelca Suns Amare Stoudemire’a, który, grając przeciwko Gortatowi, zdobył tylko dwa punkty z rzutów wolnych. Rzut innego gwiazdora rywali Steve’a Nasha Polak zablokował, chwytając piłkę.