To właśnie przeciwko tej drużynie Gortat zagrał dwa tygodnie temu najlepiej w karierze (16 punktów i 13 zbiórek). Polak zastąpił wówczas bardzo udanie w pierwszej piątce kontuzjowanego Dwighta Howarda i okazał się odkryciem meczu.
– Wcześniej w ogóle go nie znałem, ani nawet o nim nie słyszałem. Nagle okazało się, że ten chłopak potrafi grać w koszykówkę. I to jak! – komplementuje Gortata Nelson, najstarszy obecnie szkoleniowiec w NBA, pracujący w niej już od 30 lat. Po czym dodaje: - To świetnie zbudowany zawodnik, który gra aktywnie na tablicach, dobrze broni i potrafi rzucać. Myślę, że ma przed sobą długą karierę w tej lidze. Czy w moim zespole? Dlaczego nie? Pewnie, że chciałbym mieć takiego koszykarza.
Czołowy snajper NBA Jamal Crawford był pozytywnie zaskoczony występem Gortata. - Jego gra była dla nas dużą niespodzianką. On wykonuje dużo „brudnej roboty” na parkiecie, nie boi się brać na siebie przewinień w ataku. Jest niesamowicie pożyteczny. Ma szansę dużo osiągnąć w tej lidze – uważa rzucający obrońca Warriors.
Bezpośredni rywal Polaka w pamiętnym meczu, center ekipy z Golden State Andris Biedrins również był pod wrażeniem jego gry w hali w Oakland. – Zupełnie się tego nie spodziewałem. Gortat grał odważnie, z wiarą w swoje umiejętności – ocenia Biedrins, w tym sezonie jeden z najlepszych centrów w NBA, poważny kandydat do występu w lutowym Meczu Gwiazd w Phoenix. – Jego problemem może być tylko fakt, że w Orlando zmienia na pozycji środkowego Dwighta Howarda. To go ogranicza do mniej więcej 10 minut gry w trakcie meczu. Szkoda, bo wygląda na to, że jest gotowy na więcej. Skoro jednak po sezonie kończy mu się kontrakt, to powinien się poważnie zastanowić nad następną umową. Jestem przekonany, że menedżerowie wielu klubów zauważyli jego udane występy w tym miesiącu. Na pewno zapamiętali nazwisko Polaka – uważa Biedrins.
Jednym z nich jest Mitch Kupchak, generalny menedżer aktualnych wicemistrzów ligi i zarazem najsłynniejszego klubu koszykarskiego świata, Los Angeles Lakers. – Wiem, że Gortat zastępował w pierwszej piątce Magic Dwighta Howarda i poradził sobie znakomicie. Jest dobrym koszykarzem. Nawet bardzo dobrym – ocenia Kupchak, po czym pozwala sobie na żart. – Ile on ma lat - 24? A wygląda na co najmniej czterdzieści. Myślę jednak, że to kwestia fryzury, a raczej jej braku… Po chwili wraca jednak do poważnego tonu rozmowy. – Myślę, że ten chłopak ma talent i szansę na karierę w tej lidze. Będę go obserwował. Wiem, że po sezonie kończy mu się kontrakt – puentuje generalny menedżer Lakers.