Drugiego takiego ślubowania w Centrum Olimpijskim w Warszawie nie będzie. Kamery i mikrofony, dziesiątki dziennikarzy, delegacja rządowa z premierem Mateuszem Morawieckim, kilku posłów, silna grupa sponsorów ruchu olimpijskiego, nawet prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek – wszyscy chcieli być blisko polskich skoczków.
Stefan Hula, Maciej Kot, Dawid Kubacki, Kamil Stoch i Piotr Żyła – w porządku alfabetycznym odebrali nominacje olimpijskie od premiera Morawieckiego oraz prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego (PKOl) Andrzeja Kraśnickiego, złożyli podpisy na pamiątkowej fladze, przyjęli wybite przez Narodowy Bank Polski w czystym srebrze pamiątkowe monety 10-złotowe (z wizerunkiem koreańskiej skoczni na awersie).
Skoczkom towarzyszyła (i też ślubowała) cała ekipa: trener Stefan Horngacher, asystenci, serwismeni, fizjoterapeuta, lekarz, prezes PZN Apoloniusz Tajner i dyrektor związkowy Adam Małysz.
W uroczystości brała też udział olimpijska łyżwiarska para taneczna Natalia Kaliszek i Maksym Spodyriew oraz ich grupa wsparcia, lecz ze zrozumiałych względów zainteresowanie mediów skupiło się przede wszystkim na Kamilu Stochu i czwórce jego kolegów.
Premier, który wczesnym rankiem spotkał się ze skoczkami we własnej kancelarii, mówił o budowaniu marki Polski przez sport, o dawaniu nadziei rodakom, o 100, może nawet 120 milionach kciuków (doliczył Polonię) trzymanych za sportowców w Pjongczangu.