Pierwsze złoto w snowboardowym half-pipie zdobył jako szalony 19-latek w Turynie w 2006 roku. Długie rude włosy sterczące spod kasku zapewniły mu przydomek „Latający Pomidor". Cztery lata później w Vancouver obronił złoto i stał się jednym z najpopularniejszych zimowych sportowców w USA.
Do Soczi jechał już nie jako szalony dzieciak, lecz międzynarodowa gwiazda, uosobienie snowboardu. W wieku 27 lat miał osiągnąć szczyt, powtórzyć przejazd idealny z 2012 roku, gdy w finale X Games dostał maksymalne 100 punktów – co zdarzyło się po raz pierwszy.
White nie był – wciąż nie jest – przyzwyczajony do przegrywania, nie zna uczucia porażki. Gdziekolwiek się pojawia, to po to, by zdobyć puchar, wskoczyć na najwyższy stopień podium, zgarnąć laury.
Zadra z Soczi
Oprócz triumfów w igrzyskach ma dziś na koncie 13 złotych medali X Games (a także trzy srebrne i dwa brązowe), co jest rekordem rozgrywanych co roku igrzysk sportów ekstremalnych. Dlatego czwarte miejsce w Soczi w 2014 roku było dla większości kibiców i ekspertów szokiem.
White w rozmowie z „Washington Post" opowiadał, że mimo dwóch złotych medali olimpijskich, wielu wygranych w X Games, podpisanych milionowych kontraktów reklamowych to czwarte miejsce w Soczi wciąż go prześladowało. – Nie było przed tym ucieczki. Tankowałem samochód na stacji, a ktoś przy sąsiednim dystrybutorze patrzył smutno na mnie i mówił: „Stary, cholernie mi przykro". Gdy myślałem, że doszedłem do siebie, że już zapomniałem, w sklepie koleś pakujący zakupy ze smutkiem w oczach mówił: „Cholernie mi przykro, trzymaj się".