Mistrzostwa mężczyzn, wciśnięte z powodu pandemii przed święta, nie przyniosły wielu wrażeń – przeszkadzał zbyt silny i zmienny wiatr oraz deszcz, co spowodowało także opóźnienie rywalizacji.
Pozytywne emocje przyniósł w zasadzie tylko jeden skok, oddał go aspirujący do drużyny wysyłanej na zawody Pucharu Świata Tomasz Pilch – 136 m to była odległość nieosiągalna dla innych. Drugi po pierwszej serii Dawid Kubacki skoczył 10 m bliżej, trzeci Andrzej Stękała 8,5 m.
Granicę 120 m przekroczyło tylko siedmiu z 33 uczestników mistrzostw, z podmuchami nie dali sobie rady nawet Kamil Stoch i Piotr Żyła – filary reprezentacji. Obaj skoczyli ledwie po 105 m i zajęli miejsca w połowie stawki.
O tytuł mistrzyni kraju (po raz piąty w ogóle, po raz pierwszy na dużej skoczni) walczyły także panie. Było ich sześć, po pierwszej serii prowadziła Kamila Karpiel przed obchodzącą we wtorek 20. urodziny Kingą Rajdą i Joanną Szwab.
Panie rozpoczęły serię finałową, ale gdy Rajda, ostatnimi czasy najlepsza polska skoczkini, popełniła błąd na progu i fatalnie upadła, jury zdecydowało, by mistrzostwa kobiet i mężczyzn, zakończyć na jednej serii.