Maryna Gąsienica-Daniel. Zuch dziewczyna

Maryna Gąsienica-Daniel szósta w gigancie w Cortina d'Ampezzo. Niewiele brakowało, by było jeszcze lepiej.

Aktualizacja: 18.02.2021 22:42 Publikacja: 18.02.2021 19:30

Maryna Gąsienica-Daniel na trasie giganta w Cortina d’Ampezzo

Maryna Gąsienica-Daniel na trasie giganta w Cortina d’Ampezzo

Foto: AFP

Gigant wygrały te, które miały wygrać: Lara Gut-Behrami przed Mikaelą Shiffrin i Kathariną Liensberger, ale na pewno warto było oglądać, jak dwa razy po trasie mknęła dziewczyna z Zakopanego. Kibice na pewno będą wspominać, że gdyby nie jeden nieudany skręt, to może na podium mistrzostw świata pierwszy raz stanęłaby Polka.

Pogoda rozpieszczała uczestniczki, pierwszy przejazd to start na wysokości 1960 m, meta 100 metrów niżej, 55 bramek i 51 skrętów na krawędziach nart. Najlepszym alpejkom świata zajęło to minutę i niecałe 14 sekund. Maryna jechała z nr 18, chwilę po największych gwiazdach.

Czerwone narty

Warto było porównywać czasy – Polka wyskoczyła z bramki startowej jak kamień z procy, prowadziła przez kilkanaście sekund, potem przejazd też wyglądał dobrze, zegar to potwierdził – szósty czas na mecie, tylko 0,57 s za liderką. Uśmiech do kamer wskazywał, że zrobiła wszystko jak należy. Po Polce jechała Amerykanka Nina O'Brien i zrobiła to prawie tak szybko, jak jej znakomita koleżanka Shiffrin, ale oglądanie tablicy wyników w połowie konkurencji musiało być przyjemne: Shiffrin, O'Brien, Gut-Behrami, Liensberger i na siódmym miejscu – Maryna. Różnice w ułamkach sekund.

Magdalena Łuczak, druga z Polek, która przyjechała w Dolomity tylko na ten start, zajmowała 25. miejsce, też dobre. Strata jak na debiutantkę nieduża – trochę ponad 3 sekundy. Do giganta zgłosiło się 99 pań, pojawiły się wszystkie. Do mety dotarła połowa – taki urok powszechnej międzynarodowej rywalizacji. W drugim przejeździe najpierw wystartowała najlepsza trzydziestka – w odwrotnej kolejności. Trasa była trochę dłuższa, choć bramek o dwie mniej. Magda Łuczak ruszyła jako piąta, po płynnym przejeździe objęła prowadzenie i nawet siadła na czerwonym fotelu dla liderek, co samo w sobie musiało dawać satysfakcję, bo chwilę posiedziała. Była ostatecznie 19.

Musieliśmy chwilę poczekać, aż zacznie się rywalizacja najszybszych, wreszcie na starcie pojawiła się biało-czerwona sylwetka na krwiście czerwonych nartach. Maryna znów wystartowała z ogniem, atakowała śmiało każdą bramkę, wszystko szło doskonale do lewego skrętu w drugiej połowie trasy. To był jedyny istotny błąd Polki w dwóch mistrzowskich przejazdach: narty prawie w poprzek stoku, prędkość stracona, ale ambicja kazała gnać dalej. Pognała, dojechała z 12. czasem.

nie pamiętają

Pozostało czekać, co zrobią inne. Te najsławniejsze nie oddały przewag, tylko Nina O'Brien nie stanęła na podium, jej błąd był jeszcze bardziej kosztowny niż Polki. Gut-Behrami zdobyła drugie złoto (ma jeszcze brąz), pokonana przez Szwajcarkę o 0,02 s Shiffrin srebro (miała już złoto i brąz), Liensberger do złota w wyścigu równoległym dołożyła brązową śnieżynkę. Maryna medalu mistrzostw świata nie zdobyła, ale sam fakt, że był na wyciągnięcie ręki, jest niezwykły. Najstarsi górale i dziennikarze pamiętają, że polskie narciarstwo alpejskie dorobiło się dotychczas jedynie dwóch takich krążków – oba zdobył w kombinacji Andrzej Bachleda-Curuś, brązowy w 1970 roku w Val Gardena, srebrny w 1974 roku w St. Moritz.

Sukces Maryny Gąsienicy-Daniel w Cortinie można stawiać obok tych, jakie w latach 80. miały siostry Tlałkówny. Nie ma w tym przesady: najlepsze wyniki Doroty Tlałki w mistrzostwach świata to czwarte miejsce w Schladming (1982), szóste w Bormio (1985), ósme w Crans-Montana (1987) i siódme w Vail (1989) – wszystkie w slalomach.

Małgorzata Tlałka w Schladming była dziewiąta w kombinacji, w Bormio siódma w slalomie, w Crans-Montana szósta w slalomie i siódma w slalomie gigancie. Mają dzielną następczynię, chrześnicę Sebastiana Karpiela-Bułecki, dziewczynę z zakopiańskiego rodu, który wydał niejednego olimpijczyka i muzyka, więc mówić o tradycji też wypada.

To są piąte mistrzostwa świata Maryny. W poprzednich dwa razy zajmowała miejsca w trzeciej dziesiątce kombinacji. Pech związany ze złamaniem nogi jesienią 2019 roku i stratą wielu miesięcy na leczenie i rehabilitację okazał się na swój sposób przydatny, dał czas na pracę i umożliwił postępy.

Szóste miejsce w Cortinie oznacza również, że choć Tatry to nie Alpy i lodowców oraz świetnych tras alpejskich w nich brak, to zapał i pracowitość polskich alpejek i ich trenerów znów coś znaczy.

Teraz urodziny

Wyczyny Maryny Gąsienicy-Daniel w Dolomitach każą też wierzyć, że równie udany albo lepszy ciąg dalszy nastąpi. Może w Pucharze Świata? Najbliższy slalom gigant pań zaplanowany jest na 6 marca w Jasnej na Słowacji. Dwie godziny autem z Zakopanego. W najbliższych planach polskiej alpejki powinny jednak być godne obchody 27. urodzin – wypadają w piątek.

Ciąg dalszy zawodów w Cortinie nastąpi już bez polskiego udziału. W programie został slalom gigant mężczyzn w piątek oraz klasyczne slalomy – kobiecy w sobotę i męski na zakończenie mistrzostw w niedzielę.

Transmisje w Eurosporcie

Slalom gigant kobiet:

1. L. Gut-Behrami (Szwajcaria) 2.30,66 (1.13,30+1.17,36); 2. M. Shiffrin (USA) +0,02 (1.13,22+1.17,46); 3. K. Liensberger (Austria) +0,09 (1.13,48+1.17,27); 4. A. Robinson (Nowa Zelandia) +0,73 (1.13,48+1.17,66); 5. R. Siebenhofer (Austria) +1,25 (1.14,53+1.17,39); 6. M. Gąsienica-Daniel (Polska) +1,53 (1.13,79+1.18,40);...19. M. Łuczak (Polska) +4,42 (1.16,29+1.18,79).

pływanie
Mistrzostwa świata w pływaniu. Brązowy medal Krzysztofa Chmielewskiego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Szachy
Dommaraju Gukesh mistrzem świata w szachach. Generacja Z przejmuje władzę
Pływanie
Mistrzostwa świata w pływaniu. Polacy zaczęli od dwóch medali
Inne sporty
Baseballista zarobi najwięcej w historii. Kontrakt, który przyćmił wszystkie inne
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Inne sporty
Indie kontra Chiny. Szachowa gra o tytuł w cieniu Norwega, którego pokonała nuda