Piątkowy konkurs odbył się bez kwalifikacji, gdyż popołudniowe podmuchy na Velikance były stanowczo za silne. Jury zdecydowało zatem, by do pierwszej serii dopuścić wszystkich zgłoszonych, co oznaczało start 66 skoczków. Pogoda w końcu nieco się zlitowała i po półgodzinnym opóźnieniu zawody się rozpoczęły, nie dając jednak wielkich nadziei, że się skończą w dwóch seriach.
Rzeczywiście, zwycięzcę, czyli mistrza świata w lotach Karla Geigera, wyłoniła trwająca prawie dwie godziny pierwsza seria. Komunikat, że nie będzie drugiej wydano po 1,5 godz. siłowania z wiatrem. Emocje jednak były, także z polskiego punktu widzenia, gdyż Polacy spisali się nieco lepiej, niż w czwartek.
Najpierw niesiony wiatrem pod narty i podrażnioną ambicją Dawid Kubacki poleciał 230 m, co dało mu 16. pozycję. Następnie Jakub Wolny wykorzystał sprzyjające podmuchy i skoczył aż 237 m. Wylądował daleko od ideału, ale i tak zdobył notę dającą mu prowadzenie po 54 skokach i ostatecznie 10. pozycję.
Chwilę później Piotr Żyła przebił kolegę z kadry – 239 m w lepszym stylu. Okazało się potem, że był to najdłuższy skok konkursu, ale skoro przeliczniki za wiatr gwałtownie zmieniały się z próby na próbę o kilkanaście punktów, to nie można było od razu ocenić, czy ta odległość oznacza miejsce na podium, czy nie. Nie oznaczała, gdyż skaczący z niższej belki Geiger i Kobayashi zdecydowanie wygrali z Polakiem, tak samo jak kilku innych, którym system pomiaru siły wiatru sprzyjał bardziej. Żyła był w końcu siódmy, lecz pretensji do siebie mieć nie może, na pewno jest w Planicy liderem drużyny.
Pozostała polska trójka nie zachwyciła. Kamil Stoch skoczył wprawdzie trochę lepiej, niż w czwartek, ale żadnej satysfakcji sobie i telewidzom nie sprawił, podobnie jak Andrzej Stękała i Klemens Murańka.