Konkurs zaczął się wedle dobrze znanego tej zimy scenariusza: najlepsza trójka Pucharu Świata była najlepszą trójką pierwszej serii, z taką różnicą, że najbliżej Krafta był Kubacki, nie Karl Geiger. Z polskiego punktu widzenia było więc w miarę nieźle, tym bardziej, że piąty był Kamil Stoch, tuż za Michaelem Hayboeckiem, lecz zespołowymi mistrzami pierwszej serii zostali zdecydowanie Austriacy: siedmiu wystartowało, siedmiu znalazło się w pierwszej trzydziestce.
Druga seria trochę zmieniła tabelę: Kubacki skoczył nieco gorzej od najlepszych, spadł tuż za Stocha. Najlepszy i najdłuższy skok serii (130,5 m) oddał Geiger, ale Krafta (dwa razy po 129,5 m) nie wyprzedził. Trzecim na podium został Daniel Andre Tande. Austriackie przewagi było widać nadal wyraźnie: w pierwszej dziesiątce, poza zwycięzcą, wylądowali jeszcze Stefan Huber, Michael Hayboeck i Philipp Aschenwald.
W klasyfikacjach pucharowych nie zmieniło się wiele, tylko dystanse między skoczkami wzrosły. Lider Kraft, po piątym zwycięstwie w tym sezonie ucieka, ma nad wiceliderem Geigerem już 138 punktów przewagi, Kubacki oddalił się od Ryoyu Kobayashiego, tak samo jak Stoch od Mariusa Lindvika.
Podsumowanie startu pozostałych Polaków wypada niepomyślnie: już w kwalifikacjach odpadł Paweł Wąsek, w pierwszej serii konkursowej Piotr Żyła, Klemens Murańka, Aleksander Zniszczoł i Jakub Wolny.
Piątkowych skoków w Lahti było dużo, kto chciał i odpowiednio się postarał, mógł wykonać nawet pięć prób (dwie treningowe, kwalifikacyjną i dwie konkursowe). Prawie nikt nie uchylał się od tego obowiązku, ale w pierwszym treningu oszczędzili nogi Stefan Kraft, Karl Geiger i Kamil Stoch, w drugim Simon Ammann.