Hannu Lepistoe stoi skromnie z boku, gdy Łukasz Kruczek macha chorągiewką, puszczając do walki polskich skoczków. Prezes Apoloniusz Tajner się cieszy, bo to znak, że atmosfera w drużynie jest dobra i nie zepsuła jej obecność Fina, który odpowiada teraz za wyniki Małysza.
Lepistoe przed konkursami w Willingen mówi, że nie oczekuje wybuchu formy najlepszego polskiego skoczka. Małysz wciąż szuka błysku, który najbardziej będzie mu potrzebny podczas mistrzostw świata w Libercu (18 lutego – 1 marca).
W Willingen poprawiał się ze skoku na skok. W drugiej serii treningowej prezentował się lepiej niż w pierwszej, a najwyżej, – na siódmym miejscu – znalazł się w kwalifikacjach, skacząc tyle samo (125,5 m) co Thomas Morgenstern, najlepszy zawo- dnik minionego sezonu. 14. miejsce zajął Kamil Stoch (120 m), 27. Rafał Śliż (115,5), a 38. Stefan Hula (110,5 ).
Dalej od Eggenhofera (131 m) skoczyli Fin Harri Olli (134) i Rosjanin Wasiliew (133,5), ale oni nie musieli się kwalifikować. Tym razem gorzej spisał się Austriak Wolfgang Loitzl (120 m), a Szwajcar Simon Ammann i inny z Austriaków, lider PŚ Gregor Schlierenzauer zrezygnowali z kwalifikacyjnych skoków.
[srodtytul]Mistrzostwa świata juniorów: brąz Polaków[/srodtytul]