Na normalnych skoczniach Małysz jest prawdziwym mistrzem. Dwa lata temu swoje wielkie umiejętności pokazał w Sapporo, gdzie zdobył złoty medal mistrzostw świata. Teraz będzie chciał udowodnić młodszemu koledze, że w kraju wciąż nie ma na niego mocnych.
Kamil Stoch, to aktualny mistrz Polski na dużej skoczni. W tym sezonie w zawodach Pucharu Świata wygrał z Małyszem dwukrotnie, ale to jeszcze nie powód, by w Szczyrku uważać go za faworyta.
Kiedy skakali w Szczyrku pod koniec października, jeszcze na igielicie podczas ostatniego zgrupowania poprzedzającego skoki na śniegu, Małysz był w zdecydowanie wyższej formie. Łukasz Kruczek, trener kadry skoczków, pytany o dyspozycję czterokrotnego mistrza świata, powiedział „Rz" krótko: "Adam już nam odleciał!".
Kamil Stoch wtedy dopiero szukał formy, ale już ją odnalazł, z czego zadowolony jest nie tylko Kruczek. Małysz twierdzi, że też się cieszy, bo zawsze miło, gdy o czołowe miejsca w zawodach Pucharu Świata walczy dwóch Polaków. A tuż za nimi są inni: Krzysztof Miętus, Stefan Hula czy Marcin Bachleda. Każdy z nich będzie chciał pokazać w Szczyrku, że potrafi daleko latać. Każdy z nich zna Skalite doskonale, nie stanowi dla nich ten obiekt żadnych tajemnic, więc zawody zapowiadają się więcej niż ciekawie.
Jeśli wygra Małysz, co bardzo prawdopodobne, będzie obchodził piękny jubileusz. Byłby to bowiem jego dziesiąty tytuł mistrza Polski na skoczni normalnej. A warto pamiętać, że pierwszy z nich zdobył piętnaście lat temu, w 1994 roku. I jeszcze jedno. Nasz najlepszy skoczek nie przegrał na takim obiekcie w kraju od 2001 roku. Ostatnim, któremu udało się go pokonać jest... Łukasz Kruczek.