Sikora zajął 18. miejsce. Polak występ może uznać w pewnym sensie za udany. Startował 29., jeśli pozwoliłby sobie na kolejne straty - mógłby się nie zakwalifikować się do ostatniego występu w Vancouver - biegu na 15 km ze startu wspólnego. Kwalifikacje uzyskała pierwsza trzydziestka. Byłaby to wielka stracona szansa gdyż cztery lata temu na igrzyskach w Turynie zajął drugie miejsce na tym dystansie.
Kolejność ustawił niedzielny sprint, który był "pre-eliminacją" biegu na dochodzenie. Pierwszy Francuz Vincent Jay wybiegł na trasę o 21:45, za nim ze stratą 12,2 s Norweg Emil Hegle Svendsen a brązowy medalista z niedzieli Chorwat Jakov Fak 14 s za liderem. Strata Sikory do Francuza na starcie wynosiła 2.08,4.
Po 1,4 km, na pierwszym pomiarze czasu Jay legitymował się czasem 3.16,4. Na pierwszym strzelaniu zarówno Francuz jak i Norweg Svendsen byli bezbłędni. Perspektywa walki o podium oddaliła się od Faka, miał dwie karne rundy. Tomasz Sikora pomylił się raz. Na strzelnicę dobiegł 23., wyprzedzając 6 rywali.
Na 3,9 km Svendsen tracił do lidera Jaya (10.00,8) 5,1 s. Norweg dogonił Francuza przed drugim strzelaniem, ale raz się pomylił. Zwycięzca niedzielnego sprintu był bezbłędny, zyskując cenne sekundy. Sikora znów z jedną karną rundą. Dzięki świetnemu strzelaniu utytułowany Norweg Ole Einar Bjoerndalen odrobił siedem pozycji i ze strzelnicy wybiegł 10. Po dwóch strzelaniach Sikora stracił dziewięć pozycji. Był 32.
Po trzecim strzelaniu, w pozycji stojącej Bjoerndalen przesunął się na trzecie miejsce. Na tym etapie prowadził Jay, kłopoty Svendsena wykorzystał Szwed Bjoern Ferry, który awansował na drugą pozycję. Tomasz Sikora był bezbłędny na strzelnicy. Przeskoczył na 23. miejsce.