Cztery lata temu Sikora właśnie na tym dystansie powetował sobie wcześniejsze niepowodzenia. Zdobył srebrny medal, przegrał tylko z Niemcem Michaelem Greisem. Wtedy głos łamał mu się ze wzruszenia, a w oczach miał łzy. Teraz był smutny od początku do końca. Od sprintu, w którym śnieżna zawierucha pozbawiła go szans na medal, po pożegnalny bieg.
Wystartował z trzeciego rzędu i do pierwszego strzelania trzymał się z tyłu. Dwa niecelne strzały w pozycji leżącej, czwarty i piąty, zepchnęły go na ostatnią pozycję. Kolejna wizyta na strzelnicy i jeszcze jedno pudło. Wtedy już wiedział, że wróci do domu bez medalu, choć i on, i trener Roman Bondaruk twierdzili, że jest przygotowany jak nigdy. Wyniki w zawodach Pucharu Świata nie potwierdzały wprawdzie tych opinii, ale biatlon to specyficzna konkurencja, jednego dnia można być pierwszym, drugiego ostatnim i nikogo to nie dziwi.
Mimo to Sikora nie poddał się, walczył do końca. W pozycji stojącej już się nie pomylił, odrobił straty i znów tak jak w Turynie przebiegł linię mety za Greisem. Tyle że mistrz olimpijski był tu dziesiąty, a wicemistrz jedenasty. Obaj spudłowali po trzy razy, tak jak Francuz Martin Fourcade, który jednak zdobył brązowy medal. Ale on strzela dwa razy szybciej od Sikory i od Greisa. Równie szybko próbował strzelać legendarny Ole Einar Bjoerndalen, ale skończyło się to katastrofą. Najlepszy biatlonista w historii musiał biegać siedem rund karnych i zajął 27. miejsce, czwarte od końca. Bieg masowy wygrał Rosjanin Jewgienij Ustiugow, który podobnie jak Słowak Pavol Hurajt strzelał bezbłędnie. Nikomu poza nimi się to nie udało.
W biegu kobiet na 12,5 km sokole oko nie wystarczyło do wygranej. Królowa biatlonu, Niemka Magdalena Neuner zdobyła złoty medal, pomimo dwóch niecelnych strzałów. Bezbłędna na strzelnicy Olga Miedwiedcewa z Rosji była czwarta. Jedna z faworytek, inna z Rosjanek Olga Slepcowa, schodziła z trasy zapłakana, spudłowała trzy razy i skończyła na 14. miejscu, a marzyła o medalu.
Polki, choć też miały przed startem śmiałe marzenia, nie płakały. Krystyna Pałka była 20., Weronika Nowakowska 21., Agnieszka Cyl 23. Za nią, na 25. miejscu przybiegła wielka gwiazda, Niemka Kati Wilhelm. Z naszych biatlonistek najlepiej strzelała Pałka, która pomyliła się tylko raz. Nowakowska spudłowała cztery, a Cyl pięć razy. Mimo to wszystkie wierzą, że we wtorek, w sztafecie 4x6 km będzie lepiej. Po cichu myślą nawet o medalu. – Czasami musi być trochę gorzej, by mogło być lepiej – filozoficznie spuentowała swój występ Agnieszka Cyl, która pobiegnie w sztafecie na ostatniej zmianie.