O jeden skok za blisko

Mistrzostwa świata w lotach: Ammann wciąż nieosiągalny dla rywali. Małysz czwarty, drużyna też

Publikacja: 22.03.2010 00:06

O jeden skok za blisko

Foto: Reuters

Jeszcze w piątek Adam Małysz był szczęśliwym człowiekiem. Po dwóch seriach zajmował drugie miejsce, tracił do Simona Ammanna zaledwie 2,8 punktu i wierzył, że w sobotę wreszcie Szwajcara dopadnie.

Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, był o tym święcie przekonany, Hannu Lepistoe, trener Małysza, też sądził, że takie radosne zakończenie jest możliwe. Roar Ljoekelsoey, dwukrotny mistrz świata w lotach, który w piątek skokiem dla publiczności zakończył tu karierę, również nie widział innych kandydatów do złotego medalu. Nieśmiało wspomniał jeszcze o Gregorze Schlierenzauerze; o swoim rodaku Andersie Jacobsenie nie powiedział słowa, bo chyba nie sądził, że z ósmego miejsca, mając ponad 30 pkt straty do Małysza, może dolecieć do podium.

Seria próbna nie zapowiadała nieszczęścia. Rządzili w niej liderzy – Ammann i Małysz. Najpierw Polak skoczył 213,5 m, chwilę później Szwajcar wylądował trzy metry dalej. Schlierenzauer uzyskał 203 m, a Jacobsen tylko 188,5 m i wydawało się, że nie będzie zagrożeniem dla najlepszych.

– Ale loty to loty – jak powiedział dobry znajomy Wojciecha Fortuny, srebrny medalista igrzysk w Sapporo (1972), Szwajcar Walter Steiner. Zapytany, czy Ammann znów wygra, odpowiedział, że chyba tak, ale wszystko może się zdarzyć.

Spiker w tym czasie podgrzewał atmosferę, a 35 tysięcy ludzi, którzy przyjechali z całej Słowenii, z Polski, Włoch, Austrii i Niemiec, czekało na wspaniałe widowisko i długie loty. I było co oglądać, choć rekord Bjoerna Einara Romoerena (239 m) nie został wymazany z tabel.

220,5 m poleciał najstarszy w gronie skoczków, Japończyk Noriaki Kasai, trzy metry dalej Czech Antonin Hajek, pięć metrów dalej Thomas Morgenstern. Obniżono rozbieg, nie pierwszy i nie ostatni raz tego dnia, ale Jacobsenowi nie przeszkodziło to uzyskać imponującej odległości – 230,5 m. Belka startowa znów powędrowała w dół, ale dla broniącego tytułu Schlierenzauera nie było to przeszkodą. 222,5 m dało mu pierwsze miejsce, ale na krótko. Liderem został skaczący po nim Małysz, ale 211 m to nie był lot po złoty medal. Tym bardziej że Ammann od razu zadał mocny cios, lecąc 227,5 m.

Wydawało się, że to tylko chwilowa niedyspozycja naszego skoczka. W czwartej, ostatniej, serii Małysz znów miał być Małyszem i przypieczętować zdobycie pierwszego w karierze medalu na mamucie. W najgorszym razie brązowego, bo miejsce poza podium nie wchodziło w rachubę.

Bardzo dobrze spisał się Kamil Stoch, wyraźnie bijąc swój rekord życiowy. Wylądował na 218. m i zajął 16. miejsce, przed Finem Mattim Hautamaekim, byłym rekordzistą świata w lotach.

Ale inni tego dnia latali znacznie dalej, nawet z wyraźnie obniżonej platformy startowej. Antonin Hajek (236), któremu pod narty wiało z siłą 1,3 m/s, lądował tylko trzy metry bliżej od rekordu Romoerena. Norweg z jeszcze niższego rozbiegu poleciał 223 m, Kranjec po kolejnej interwencji jury – 222,5 m, a Jacobsen 227,5 m. Kiedy Schlierenzauer skoczył 230,5 m, było jasne, że Małysz musi poprawić własny rekord Polski (225), jeśli chce być drugi. Niestety, spóźnił odbicie, uzyskał 211,5 m i spadł z podium, bo skaczący jako ostatni Ammann nie popełnił błędu. Co więcej, poleciał najdalej ze wszystkich – 236,5 m, nokautując konkurentów. Dla Małysza był to wyrok, z trzecim Jacobsenem przegrał o 0,4 punktu. Na mamucie to zaledwie 30 cm, właśnie tyle dzieliło go od szczęścia.

[srodtytul]Stracona szansa polskiej drużyny[/srodtytul]

W niedzielę w konkursie drużynowym medal też przeszedł Polakom koło nosa, a szansa była ogromna.

Takiej drużyny, jaką ma Alexander Pointner, nie ma nikt. Wolfgang Loitzl, Thomas Morgenstern, Martin Koch i Gregor Schlierenzauer wygrywają konkurs za konkursem. A w odwodzie są jeszcze Andreas Kofler, zwycięzca ostatniego Turnieju Czterech Skoczni, i David Zauner. Tym razem sukces przypieczętował Schlierenzauer, skacząc na pożegnanie z Planicą 231,5 m.

Małysz w ostatniej serii (213,5) przegrał tylko z nim, ale to wystarczyło na czwarte miejsce. Medalowe szanse pogrzebał wcześniej Łukasz Rutkowski, który wylądował na 143. m. Małysz i trener Łukasz Kruczek twierdzą, że skoczek z Zakopanego nie miał żadnych szans na lepszy wynik, bo warunki były fatalne.

Kamil Stoch, który znów pobił rekord życiowy (222,5), powiedział, że to manipulacja puszczającego skoczków Mirana Tepesa, ale chyba przesadza. Gdyby Rutkowski skoczył o 20 m dalej, polski zespół byłby trzeci.

Kruczek wierzy, że wcześniej czy później nasza drużyna stanie na podium, bo przecież nie pierwszy raz zapachniało medalem.

[ramka][srodtytul]Mistrzostwa świata w lotach[/srodtytul]

[b]Konkurs indywidualny [/b]

1. S. Ammann (Szwajcaria) 935,8 pkt (215,5; 216,5; 227,0; 236,5); 2. G. Schlierenzauer (Austria) 910,3 (209,5; 205,0; 222,5; 230,5); 3. A. Jacobsen (Norwegia) 894,0 (217,0; 194,5; 230,5; 227,5); 4. A. Małysz (Polska) 893,6 (217,5; 215,0; 211,0; 211,5); 5. R. Kranjec (Słowenia) 873,5; 6. W. Loitzl (Austria) 865,3; 7. T. Morgenstern (Austria) 855,4; 8. A. Hajek (Czechy) 844,9; 9. B.E. Romoeren (Norwegia) 844,5; 10. M. Koch (Austria) 839,8... 16. K. Stoch (Polska) 770,0 (186,5; 207,5; 203,5; 218,0).

[b]Konkurs drużynowy[/b]

1. Austria 1641,4 pkt (Loitzl 183,5; 206 m, Morgenstern 215,5; 198, Koch 184,5; 217,5, Schlierenzauer 226,5; 231,0); 2. Norwegia 1542,3 (Jacobsen 202; 217,5, A. Bardal 179,5; 189,5, J.R. Evensen 197,5; 193,5, Romoeren 214,5; 201,5);

3. Finlandia 1474,3 (J. Happonen 202,5; 213,5, O. Muotka 191,0; 166,5, M. Hautamaeki 195,5; 194,5, H. Olli 215,0; 190,5);

4. Polska 1452,5 (Stoch 197,4; 222,5, Ł. Rutkowski 188,5; 143,0; S. Hula 192,5; 179,0; Małysz 218,5; 213,5);

5. Czechy 1399,2;

6. Słowenia 1378,3;

7. Niemcy 1332,9;

8. Włochy 1219,6[/ramka]

[ramka][b]Simon Ammann, mistrz świata w lotach: [/b]

– O tym, że to może być mój rok, pomyślałem latem, gdy po raz pierwszy wygrałem mistrzostwa Szwajcarii. Później było lepiej, niż mogłem sobie wymarzyć. Dwa złote medale olimpijskie, Kryształowa Kula za Puchar Świata, mistrzostwo świata w lotach. Takiej serii nie miałem nigdy. Gdyby w sobotę belka startowa była ustawiona wyżej, pobiłbym rekord świata Bjoerna Einara Romoerena (239 m)[/ramka]

Jeszcze w piątek Adam Małysz był szczęśliwym człowiekiem. Po dwóch seriach zajmował drugie miejsce, tracił do Simona Ammanna zaledwie 2,8 punktu i wierzył, że w sobotę wreszcie Szwajcara dopadnie.

Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, był o tym święcie przekonany, Hannu Lepistoe, trener Małysza, też sądził, że takie radosne zakończenie jest możliwe. Roar Ljoekelsoey, dwukrotny mistrz świata w lotach, który w piątek skokiem dla publiczności zakończył tu karierę, również nie widział innych kandydatów do złotego medalu. Nieśmiało wspomniał jeszcze o Gregorze Schlierenzauerze; o swoim rodaku Andersie Jacobsenie nie powiedział słowa, bo chyba nie sądził, że z ósmego miejsca, mając ponad 30 pkt straty do Małysza, może dolecieć do podium.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
pływanie
Bartosz Kizierowski trenerem reprezentacji Polski
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
Inne sporty
Mistrzostwa Europy. Damian Żurek i Kaja Ziomek-Nogal blisko podium
Szachy
Sukces polskiego arcymistrza. Jan-Krzysztof Duda z medalem mistrzostw świata
Inne sporty
Polak płynie do USA. Ksawery Masiuk będzie trenował ze szkoleniowcem legend
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Inne sporty
Czy to najlepszy sportowiec 2024 roku? Dokonał rzeczy wyjątkowych
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego