Podłamany po środowej czasówce, w której stracił miejsce na podium, polski kolarz wszystkie siły zostawił na sobotni etap, mocno dający w kość, z czterema premiami górskimi. Do prowadzącego Holendra Toma Dumoulina tracił dwie i pół minuty. Sporo, zważywszy na to, że do tej pory lider, podczas znacznie cięższych prób w Andorze i Górach Kantabryjskich nie pozwolił najlepszym góralom na wypracowanie znacznej przewagi.
Holender w końcu jednak okazał słabość. Kolarze grupy Astana, prowadzący swojego lidera Fabio Aru, drugi w klasyfikacji Joaquim Rodriguez i Majka na trzeciej z czterech górskich premii narzucili takie tempo, że wydawało się, iż Dumoulin stoi w miejscu. Na metę przyjechał kilka minut za najlepszymi. Ostatecznie zajął w wyścigu szóste miejsce. Był przybity, uznał to za porażkę.