Fonfara (27-3, 16 KO) to dziś najlepszy polski pięściarz kategorii półciężkiej. Raz już walczył o pas mistrzowski, ale przegrał na punkty z Kanadyjczykiem Adonisem Stevensonem. Polak mieszkający w Chicago chce rewanżu, ale najpierw musi pokonać kilka przeszkód. Jedną już ma za sobą. Wiosną wygrał przed czasem z Julio Cesarem Chavezem Jr., teraz na jego drodze stanie były mistrz WBO Nathan Cleverly (29-2, 15 KO).
Dla Walijczyka, który ma na koncie dwie porażki (z Siergiejem Kowaliowem i Tonym Bellewem), walka z cenionym na amerykańskich ringach Fonfarą to szansa, by wrócić do wielkiej gry. Cleverly jest przekonany, że to będzie udany powrót, ale może się rozczarować. Polak robi postępy z walki na walkę i jest w stanie wysłać pięściarza z wyższym, matematycznym wykształceniem na sportową emeryturę, a później zmierzyć się w rewanżu ze Stevensonem.
Fonfara będzie walczył u siebie, przed polską publicznością w Chicago i zrobi wszystko, by jej nie zawieść. Ma naprawdę dużą szansę, by pokonać byłego mistrza świata.
Dzień później w Nowym Jorku walczyć ze sobą będą królowie nokautu: Giennadij Gołowkin i David Lemieux. Abel Sanchez, trener Gołowkina, mówi, że walka nie potrwa dłużej niż cztery rundy. – Lemieux zostanie szybko znokautowany, jak kiedyś Thomas Hearns w pamiętnej ringowej wojnie z Marvinem Haglerem.
33-letni Kazach (33-0, 30 KO) ostatnie 20 walk wygrał przed czasem, ma też najwyższy współczynnik nokautów (91 proc.) w historii wagi średniej. Młodszy o siedem lat Kanadyjczyk (34-2, 31 KO) też ma czym uderzyć, przed upływem regulaminowego czasu skończył nawet więcej walk niż jego rywal.