PZKol. ma dziś ponad 21 mln zł długów, od 2017 roku nie przedstawił sprawozdań finansowych, kolarze z opóźnieniem dostają sprzęt na imprezy rangi mistrzowskiej, a młodzi i obiecujący emigrują, bo system szkolenia w Polsce leży.
Od 2010 roku związek miał ośmiu prezesów. Niektórzy sami rezygnowali, inni przegrywali w wyborach, ale jak na 14 lat tak duża rotacja wskazuje na ogromny kryzys w zarządzaniu. Mimo kolejnych kraks walka o władzę w PZKol. trwa. W sobotę w szranki stanie trzech kandydatów.
Rafał Makowski, Jacek Kowalski, Marek Leśniewski. Kandydaci na prezesa PZKol.
Rafał Makowski przejął funkcję w styczniu 2023 roku. Ten były kolarz, z zawodu informatyk, nie zraża się upadkami. Za punkt honoru obrał przygotowanie sprawozdania finansowego za nieszczęsny 2017 rok. To stos 3,5 tys. dokumentów. Zanosi się na to, że audyt będzie gotowy i podpisany przez biegłego rewidenta jeszcze przed wyborami. A to kluczowy dokument, który może pozwolić na rozpoczęcie negocjacji z Ministerstwem Sportu i Turystyki i zażegnanie wieloletniego sporu. Resort bez sprawozdań finansowych nie zamierzał podjąć współpracy ze związkiem. Makowski obiecuje więc, że wkrótce zamknięte zostaną audyty za kolejne lata, znacznie łatwiejsze w zaopiniowaniu, bo wtedy PZKol. nie otrzymywał już publicznych pieniędzy.
Czytaj więcej
Polski Związek Kolarski (PZKol) trwa w stanie finansowej agonii, a wyjazd na mistrzostwa świata oraz Europy sfinansował państwowy sponsor.
Poważnym kontrkandydatem dla Makowskiego jest Jacek Kowalski. Pochodzi z Nowego Dworu Mazowieckiego i tam przez 24 lata był burmistrzem. Niespodziewanie przegrał w ostatnich wyborach samorządowych z niezależnym kandydatem. Został zgłoszony przez zarząd Mazowieckiego – Warszawskiego Związku Kolarskiego. Nie jest tajemnicą, że popiera go „szara eminencja” polskiego kolarstwa, jeden z byłych prezesów PZKol., pochodzący również z Nowego Dworu Maz. Dariusz Banaszek, za którego kadencji kryzys w federacji wybuchł ze zdwojoną siłą.