Korespondencja z Nowego Jorku
Po ośmiu rundach dwóch sędziów punktowało 78:74, jeden 77:75, wszyscy dla mistrza świata z Alabamy. Ale nie brakowało opinii, że wynik powinien być bliski remisu, byli tacy, którzy twierdzili, że prowadzi Szpilka. Mierzący 201 cm mistrz świata organizacji WBC miał kłopoty z niewygodnym stylem polskiego pięściarza, co zresztą podkreślił uczciwie już po walce.
Szpilka konsekwentnie realizował swój plan. Był szybszy od rywala, wykorzystywał odwrotną pozycję, próbował wciągać Wildera do ataku i starał się bić na korpus, a moment później obszernym lewym sierpowym na górę.
– Wilder nie kontruje, gdy go atakujesz, chowa się za gardą, dopiero po twoim ciosie odpowiada – tłumaczył Szpilka w rozmowie z „Rz" jeszcze przed pierwszym gongiem.
I tak było do tej nieszczęsnej dziewiątej rundy. Amerykanin w tym właśnie starciu po raz pierwszy skontrował, ale nie trafił. Kilkadziesiąt sekund później Szpilka zaatakował, uderzył zbyt szeroko lewym sierpowym i Wilder wystrzelił krótkim prawym w szczękę Polaka.