Jak informuje stacja Sky News, Jason Bernard Kennison zmarł w piątek po zdobyciu Mount Everestu.
Mężczyzna schodząc z najwyższej góry świata, miał stracić przytomność. Dość szybko zareagowano – himalaistę udało się sprowadzić niżej. Lokalni przewodnicy udali się także po więcej butli z tlenem. Ze względu na warunki pogodowe, nie udało im się jednak wrócić do mężczyzny. Znajdował się on wówczas w tzw. ”strefie śmierci”, gdzie grozi choroba wysokościowa, objawiająca się obrzękiem mózgu i płuc oraz powikłaniami zatorowo-zakrzepowymi. Himalaista miał umrzeć w rejonie „balkonu".
Czytaj więcej
Polscy wspinacze Bartosz Ziemski oraz Oswald Rodrigo Pereira, zdobyli znajdujący się w Himalajach szczyt Annapurna. Pierwszy ze sportowców zjechał z góry na nartach. To pierwszy polski zjazd z tego ośmiotysięcznika oraz pierwszy tego typu wyczyn od niemal trzech dekad.
Jason Bernard Kennison w 2006 roku przeżył wypadek samochodowy, podczas którego doznał poważnych obrażeń. Lekarze byli zdania, że nigdy nie będzie chodził. Himalaista spędził kilka lat na rekonwalescencji i ponownie nauczył się chodzić. Celem jego wyprawy na najwyższy szczyt świata było zebranie funduszy dla Spinal Cord Injuries Australia, by pomóc innym, którzy znajdują się w podobnej sytuacji.
Kennison jest już dziesiątą ofiarą śmiertelną na Mount Everest i szóstym obcokrajowcem, który zginął na najwyższej górze świata w tym sezonie wspinaczkowym.