Giro d’Italia: Zaczęło się od nokautu

Wystartował 106. Giro d’Italia. Faworyci są dwaj: Remco Evenepoel i Primoż Roglić. Polacy będą prawie niewidoczni, reprezentuje nas jedynie Cesare Benedetti.

Publikacja: 08.05.2023 03:00

Remco Evenepoel jest już liderem i może nim pozostać do końca

Remco Evenepoel jest już liderem i może nim pozostać do końca

Foto: AFP

Program wyścigu zaskakuje pod jednym względem. Organizatorzy wprowadzili do włoskiego menu trzy etapy jazdy indywidualnej na czas. Są zróżnicowane i liczą łącznie aż 70 km. To dużo. Rok temu kolarze samotnie mierzyli się z czasem tylko przez 26 km.

Pierwsze takie starcie otworzyło wyścig i zakończyło się nokautem: Evenepoel na 20-kilometrowym odcinku wyprzedził Roglicia o 43 sekundy. To dowód, że Belg na starcie Giro jest w wielkiej formie.

Czytaj więcej

Giro d'Italia. Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu

Kolejny raz kolarze zmierzą się z czasem 14 maja na trasie do Ceseny. To odcinek dla typowych specjalistów od jazdy indywidualnej, czyli kolarzy silnych i masywnych. Ostatni, 27 maja, będzie odpowiadał także góralom, skoro końcowa część etapu to podjazd o 12-procentowym średnim nachyleniu, który może rozstrzygnąć losy Giro, jeśli wcześniejsze etapy pozostawią wątpliwości.

Kluczowy trzeci tydzień

Wyścig jest wymagający, ale nie tak trudny jak tegoroczny Tour de France. Trasa jest dłuższa – liczy 3481 km – a suma przewyższeń sięgnie 51 300 m. We Francji kolarze przejadą niewiele mniej, bo 3404 km, ale aż 56 000 m pokonają w pionie. Giro potrafi jednak uprzykrzyć życie pogodą. W maju, szczególnie w wysokich górach, nie można wykluczyć śniegu i dotkliwego zimna, co zwiększa skalę trudności.

Trzy z dwudziestu jeden etapów to „czasówki”, osiem dostali sprinterzy, siedem – górale. Najtrudniej – i najciekawiej – zapowiada się trzeci tydzień.

Kalwarię poprzedzi 19 maja etap z przejazdem przez Przełęcz Świętego Bernarda (2469 m n.p.m.) z metą w szwajcarskim Crans Montanie – to jedyny wyjazd poza Włochy. 25 i 26 maja kolarze dostaną wycisk w Dolomitach. Kończący górskie zmagania Tre Cime di Lavaredo trzy razy w historii wyścigu wskazywał zwycięzców: Felice Gimondiego (1967), Eddy’ego Merckxa (1968) oraz Vincenzo Nibaliego (2013).

Dwóch tenorów

Tytułu nie obroni Australijczyk Jai Hindley. 26-letni kolarz Bora-Hansgrohe szykuje się do Tour de France. Zanosi się na to, że o różową koszulkę powalczą Evenepoel i Roglić.

Belg to przedstawiciel młodego pokolenia. Były piłkarz ma 23 lata i odniósł już 41 zwycięstw. Tylko w tym roku wygrał UAE Emirates Tour, był drugi w Volta a Catalunya i w wielkim stylu triumfował w klasyku Liege–Bastogne–Liege. Rok temu wygrał Vueltę.

– Teraz jestem silniejszy. Mam więcej rezerwy, więcej siły w nogach i popracowałem nad jazdą na czas – mówi.

Starszy o 11 lat Roglić Vueltę wygrywał trzykrotnie (2019, 2020, 2021). Ma większe doświadczenie, a i w tym sezonie pokazał moc. Wyprzedził Evenepoela w Katalonii, a wcześniej był najlepszy w Tirreno-Adriatico. To jedyne jego starty w tym roku. Resztę czasu poświęcił na przygotowania.

– Obaj są świetnie przygotowani, mają ogromne możliwości i dobrze jeżdżą na czas. Roglić częściej występował w wielkich tourach i wie, jak zachowuje się jego ciało w tego typu wyścigach. Evenepoel musi uniknąć słabszego dnia. O ile we Vuelcie kosztuje on 40 sekund, o tyle w Giro kilka minut – tłumaczy dwukrotny zwycięzca wyścigu Alberto Contador.

Dopiero po raz piąty kolarze zakończą rywalizację w Rzymie. Trasa ostatniego etapu pewnie nie będzie miała większego znaczenia dla końcowej klasyfikacji, ale – tak jak w przypadku Tour de France z finiszem na Polach Elizejskich – na pewno urzeknie swoim pięknem, bo poprowadzi obok najważniejszych zabytków stolicy Włoch.

– Odniosłem wiele zwycięstw w różnych regionach kraju, ale nie mam zdjęć jako triumfator z Rzymem w tle. Ten, który przyjedzie tam w różowej koszulce, nie tylko osiągnie cel, ale także dostanie wspomnienia, które będą mu towarzyszyć przez wiele lat. Wygrana to nie wszystko. Ważne jest także, w jakim otoczeniu ją osiągasz – mówi zwycięzca z 1979 i 1983 roku Giuseppe Saronni.

Polska goni Kostarykę

Giro to kolejny dowód kryzysu, w którym pogrążone jest polskie kolarstwo szosowe. Nasz kraj będzie reprezentował jedynie urodzony we Włoszech, ale żonaty z Polką Cesare Benedetti.

35-latek z Bora-Hansgrohe przejechał Giro siedem razy, a w 2019 roku wygrał nawet etap – wtedy jeszcze jako Włoch – w Pinerolo. Będzie odgrywał rolę „gregario”, czyli pomocnika, i wspierał Rosjanina Aleksandra Własowa lub Holendra Boba Jungelsa. Nie może liczyć na wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej, ale co najwyżej – w sprzyjających okolicznościach – na walkę w jednym bądź dwóch etapach.

Rafał Majka, który w Giro pięć razy zajmował miejsce w czołowej „dziesiątce”, będzie pomagał podczas Tour de France Słoweńcowi Tadejowi Pogacarowi. Jako „gregario” pojedzie tam także Michał Kwiatkowski z Ineosu.

Warto pamiętać, że każdy start w wyścigu World Touru i każdy dobry wynik jest na wagę złota. Polska zajmuje dziś w rankingu olimpijskim, który zamyka się w połowie października, 34. miejsce. Oznacza to możliwość wystawienia tylko jednego zawodnika na igrzyskach w Paryżu w obu wyścigach: ze startu wspólnego i w jeździe na czas. Wyprzedza nas nawet Kostaryka.

Sytuacja jest trudna, a straty do miejsca gwarantującego więcej olimpijczyków spore. Sam Benedetti ich nie odrobi.

Transmisje z Giro d’Italia w Eurosporcie

Program wyścigu zaskakuje pod jednym względem. Organizatorzy wprowadzili do włoskiego menu trzy etapy jazdy indywidualnej na czas. Są zróżnicowane i liczą łącznie aż 70 km. To dużo. Rok temu kolarze samotnie mierzyli się z czasem tylko przez 26 km.

Pierwsze takie starcie otworzyło wyścig i zakończyło się nokautem: Evenepoel na 20-kilometrowym odcinku wyprzedził Roglicia o 43 sekundy. To dowód, że Belg na starcie Giro jest w wielkiej formie.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kolarstwo
Dramatyczne okoliczności śmierci kolarki Muriel Furrer
Inne sporty
Sezon 2024 w kolarstwie: Spektakl czterech aktorów z jedną rolą główną
Inne sporty
MŚ Zurych 2024. Katarzyna Niewiadoma z dużą stratą. Rafał Majka nie wystartuje
kolarstwo
Mistrzostwa świata w kolarstwie szosowym Zurych 2024. Nie żyje Muriel Furrer
Inne sporty
Agonia Polskiego Związku Kolarskiego. Kto wyprowadzi związek z kryzysu?