Słoweniec to dziś największa gwiazda peletonu. Wygrał dziewięć ostatnich wyścigów wieloetapowych, w których startował, a jego przewaga nad rywalami jest tak wyraźna, że niektórzy kibice podają jego sukcesy w wątpliwość, skoro podczas najtrudniejszych podjazdów potrafi wygenerować moc porównywalną do tej osiąganej przez kolarzy w czasach wielkiego dopingu.
Ludzie, którzy wygrywali Wielką Pętlę co najmniej trzy razy, to elitarny klub. Wydaje się, że Pogacara może powstrzymać tylko uraz, upadek bądź koronawirus, którego widmo wisi nad peletonem. Tour de Suisse z powodu choroby nie ukończyli: lider Aleksandr Własow, Tom Pidcock i Marc Hirshi, a tuż przed rozpoczęciem Wielkiej Pętli z listy startowej wypadli Tim Declercq oraz Matteo Trentin.
Kolarzy podczas tegorocznej edycji czeka sześć etapów w wysokich górach
Ubiegłoroczna edycja była kolejnym ciosem dla gospodarzy, którzy na sukces rodaka w najważniejszym wyścigu sezonu czekają od 1985 roku, kiedy klasyfikację generalną wygrał Bernard Hinault.
– To efekt globalizacji, w czasach Hinaulta tak naprawdę liczyli się kolarze z pięciu krajów – mówi „Le Monde” menedżer zespołu AG2R Vincent Lavenu. – Problemem jest edukacja. David Gaudu, uznawany za wielką nadzieję, przechodząc do naszego zespołu nie miał pojęcia np. o diecie - dodaje Marc Madiot z FDJ.