Z polskiego punktu widzenia zawody w Garmisch-Partenkirchen były rewelacyjne, trudno wymagać więcej, gdy Kubacki pieczętując sukces w finałowym skoku bije rekord skoczni (144 m), gdy jego dwóch kolegów jest tuż za nim, do tego miejsce w pierwszej dziesiątce znów wywalczył ten czwarty – Andrzej Stękała.
Po piątkowym konkursie w Ga-Pa zaczyna się wyłaniać grupa mocnych kandydatów do zwycięstwa, nie można wykluczać, że każdy z pierwszej dziesiątki jeszcze ma pewne szanse, ale widać już wielką czwórkę: Granerud, Geiger, Stoch i Kubacki. Na pewno Złotego Orła nie zdobędzie Stefan Kraft.
Emocje noworocznego konkursu rozpoczęła seria KO, w której dobrze było widać polskie przewagi: Murańka, Żyła, Stękała, Kubacki i Stoch z rosnącą przewagą nad rywalami wygrywali pojedynki. Odpadli Maciej Kot i Aleksander Zniszczoł – ten pierwszy miał trochę pecha do wiatru i nie był wiele gorszy o Richarda Freitaga, ten drugi był usprawiedliwiony, mierzył się z Kraftem.
Czterej Polacy dali się w pierwszej serii wyprzedzić Granerudowi, rozdzielali ich także Markus Eisenbichler i Philipp Aschenwald, ale tablica wyników dawała powody do dumy: drugi Kubacki, trzeci Stoch, szósty Stękała, ósmy Żyła. Nie wszyscy rywale wytrzymywali presję: Geiger stracił kilka punktów, tak samo Kraft i mocny Anže Lanišek, ale Słoweniec tylko dlatego, że niefortunnie podparł lądowanie po doskonałym skoku na odległość 138,5 m.
W serii finałowej Lanišek odrobił część strat, choć nie tyle, by znaleźć się w pierwszej dziesiątce, Geiger (138 m) zrobił to znacznie lepiej, zdecydowanie popsuł próbę Kraft (124 m) i, jak to w Turnieju Czterech Skoczni bywa, ta wpadka wykluczyła go z grona kandydatów do końcowego zwycięstwa. Polacy nie oddali pola, choć musieli skakać daleko. Stękała obronił miejsce wśród elity konkursu, Żyła (137 m) skoczył wspaniale, aż na podium, Stoch trochę kręcił głową po skoku (132 m), wiedział, że mogło być nieco lepiej.