Rzeczpospolita: Kamil Stoch został drugim Polakiem, po panu, który wygrał Turniej Czterech Skoczni. Co znaczy dla pana ten triumf?
Adam Małysz: Bardzo przeżyłem to, co działo się podczas turnieju. Obserwowanie jest chyba trudniejsze niż skakanie samemu, bo na nic nie ma się wpływu. Marzyłem o takim zakończeniu. Kiedy poznaliśmy końcowe wyniki, nie potrafiłem powstrzymać łez wzruszenia.
Bardziej pana cieszy zwycięstwo Stocha czy świetna dyspozycja całej kadry?
Zwycięstwo to zwycięstwo. Ale nie ma co ukrywać, że obecnie mamy najlepszą drużynę na świecie. Wszyscy powinni się nas bać. Chciałbym, żeby potwierdziło się to podczas nadchodzących konkursów, choćby w Wiśle i Zakopanem, a także podczas lutowych mistrzostw świata.
Jak zmieniły się skoki narciarskie przez te 16 lat, kiedy pan wygrywał TCS?