Reklama
Rozwiń

Belgia żegna idola: Ostatni wyścig Toma Boonena

W niedzielę Paryż – Roubaix, ostatni wyścig Toma Boonena

Aktualizacja: 05.04.2017 22:58 Publikacja: 05.04.2017 19:06

Tom Boonen wyścig Paryż - Roubaix wygrywał cztery razy

Tom Boonen wyścig Paryż - Roubaix wygrywał cztery razy

Foto: AFP

Od co najmniej tygodnia w belgijskich gazetach i wiadomościach telewizyjnych 36-letni kolarz jest ważniejszy niż jakikolwiek lokalny piłkarz, polityk, celebryta. Także innych kolarzy usunął w cień.

W minioną niedzielę podczas prezentacji przed startem Tour des Flandres publiczność w Antwerpii zgotowała swojemu bohaterowi owację głośniejszą, niż na mecie dostał zwycięzca Philippe Gilbert. Przed wyścigiem dziennik „Het Nieuwsbland" poświęcił Boonenowi 50-stronicową wkładkę. Inne media codziennie przedstawiają wybrany rozdział z zawodowej kariery „Tommeke" rozpoczętej na początku XXI wieku od stażu w amerykańskiej grupie US Postal u boku Lance'a Armstronga, a właśnie dobiegającej końca w belgijskim zespole Quick-Step, któremu pozostaje wierny od 2003 roku.

We wczorajszym klasyku Grand Prix de L'Escaut organizatorzy na cześć Boonena zmienili tradycyjne miejsce startu z Antwerpii na Mol, rodzinne miasto kolarza. Trasa przebiegała obok domu mistrza świata sprzed 12 lat, a sygnał do startu dał dziadek Boonena.

Rozkochał kobiety

Idolem Belgów stał się po pierwszych wielkich sukcesach w 2005 roku, po zwycięstwie w jednym sezonie w Tour des Flandres, Paryż – Roubaix i na mistrzostwach świata w Madrycie. W tamtym sezonie w Belgii aż o 50 procent wzrosła liczba wykupionych licencji kolarskich.

Rozkochał w sobie kobiety. Dla nich pozował półnagi na okładce magazynu lifestyle'owego. Zdecydował się na ten akt z próżności i dla reklamy. Zdobycie żeńskiej części publiczności było elementem strategii marketingowej – podobno niespotykanie skutecznej – głównego sponsora grupy, produkującej parkiety firmy Quick-Step. Ta popularność, rosnąca wraz z kolejnymi zdobytymi trofeami, miała też swoje złe strony. Dwa razy „Tornado Tom" musiał się tłumaczyć z zażywania kokainy, której ślady wykryto podczas badań antydopingowych. Za te wybryki organizatorzy Tour de France nie dopuścili go do startu, zainteresowała się nim belgijska policja. Kolarz nie brnął w ślepą uliczkę, nie szukał tanich wymówek i po latach narkotykowy incydent został mu wybaczony i zapomniany pod hasłem, że „każdy ma prawo do błędu".

Znakomity miał też 2012 rok. Wygrał cztery wiosenne klasyki: E3, Gand-Wevelgem, Tour des Flandres i Paryż – Roubaix. Francuski wyścig zwany „Piekłem Północy" wygrał wtedy po raz czwarty i dogonił w liczbie zwycięstw innego Belga, jeżdżącego w latach 70., Rogera de Vlaemincka. Do dziś są rekordzistami królewskiego klasyku.

Boonen nieprzypadkowo więc wybrał Paryż – Roubaix na swój ostatni wyścig w karierze, choć oficjalne pożegnanie na osobnej uroczystości ma nastąpić za miesiąc.

Belg będzie tego dnia na ustach kolarskiego świata, bo ten klasyk przyciąga uwagę w takiej skali jak Tour de France, Giro d'Italia czy Vuelta a Espana. Nie ma w tym wyścigu odbywającym się na północy Francji miejsca na nudę, akcja nabiera dynamiki już od startu spod pałacu w Compiegne, skąd kolarze wyruszą na trasę po raz 40.

Znienawidzony bruk

Stacja Eurosport rozpoczyna transmisję wyścigu już o godzinie 11, podczas gdy zazwyczaj relacje rozpoczynają się półtorej godziny przed przewidywanym finiszem.

Atrakcyjność nietypowym zmaganiom zapewniają brukowane odcinki, specjalnie konserwowane na potrzeby klasyku. W całoroczną pielęgnację angażują się miejscowe samorządy, szkoły, stowarzyszenia. Dla kolarzy kocie łby są jednak przekleństwem, chcą je za wszelką cenę ominąć, by bez szwanku dojechać do mety. Rzadko się to udaje. W tym roku organizatorzy przygotowali 29 brukowanych sektorów, łącznie 55 km, w porównaniu z 52,8 km w roku ubiegłym (cała trasa to 257 km).

Każdy odcinek ma skalę trudności od jednej do pięciu gwiazdek, tyle że w przeciwieństwie do klasyfikacji hoteli pięć gwiazdek oznacza najmniej wygód, a najwięcej mordęgi. Najcięższe są sektory w trzeciej tercji wyścigu: Arenberg, Mons-en-Pevele i Carrefour de l'Arbre. Jak opowiada o nich dyrektor Thierry Gouvenou, na Arenberg „nie wygrywa się wyścigu, ale można go przegrać", po wyjeździe z Mons „tworzy się hierarchia podobna do tej, która obowiązuje na mecie", a rondo de l'Arbre 26 km przed końcem to „moment prawdy".

Dwóch Polaków

W wyścigu Paryż – Roubaix pojadą Łukasz Wiśniowski z Team Sky i Maciej Bodnar z Bora Hansgrohe. Michał Kwiatkowski startuje teraz w Hiszpanii w wieloetapowym wyścigu Dookoła Kraju Basków, by jak najlepiej przygotować się do ardeńskich klasyków.

Były mistrz świata nie ma doświadczenia z tego wyścigu, woli więc nie ryzykować. Za to Bodnar weźmie udział w „Piekle Północy" po raz piąty. Będzie pomocnikiem mistrza świata Petera Sagana. Słowak jest jednym z kandydatów do zwycięstwa, podobnie jak Belg Greg Van Avermaet, Holender Niki Terpstra i Niemiec John Degenkolb.

Ktokolwiek wygra, część chwały i zaszczytów odbierze mu tego dnia Tom Boonen, choć i on nie jest pozbawiony szans na zwycięstwo.

Inne sporty
Czy to najlepszy sportowiec 2024 roku? Dokonał rzeczy wyjątkowych
Inne sporty
Tomasz Chamera: Za wizerunek PKOl odpowiada jego prezes
pływanie
Mistrzostwa świata w pływaniu. Rekordowa impreza reprezentacji Polski
Pływanie
Mistrzostwa świata w pływaniu. Kolejne medale i polskie rekordy w Budapeszcie
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Inne sporty
Kolarstwo. Zakażą stosowania tlenku węgla?
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku