Słoweniec, jadąc w koszulce lidera, wygrał dwa najtrudniejsze etapy. To pokaz siły i dowód, że wyścig jest przedstawieniem jednego aktora. Rywale nie mogli Pogacara zgubić, słabość pokazał tylko raz, kiedy pod Mont Ventoux uciekł mu Duńczyk Jonas Vingegaard. Do mety prowadził jednak zjazd, gdzie odrobił straty.
Kolarstwo ma brudną przeszłość, więc łatwość, z jaką Słoweniec nokautuje przeciwników, rodzi pytanie, czy taka dominacja jest możliwa bez nielegalnego wspomagania. Kilka osób z otoczenia Pogacara ma w życiorysie nieczyste strony, ale 22-latek regularnie zdaje testy antydopingowe, a eksperci z uznaniem mówią o jego niezwykłej zdolności do regeneracji.
Kariera Słoweńca rozwija się harmonijnie: od zwycięstwa w skrojonym pod młodych kolarzy Tour de l'Avenir przez trzecie miejsce na trasie Vuelta a Espana po wygrany Tour de France.
Kolejne wyzwanie czeka go za półtora tygodnia, podczas wyścigu ze startu wspólnego na igrzyskach w Tokio. Olimpijska trasa wijąca się wokół Fudżi jest skrojona pod takich górali jak Pogacar czy jego rodak Primoż Roglić. Swojej szansy na pewno poszukają tam też Polacy.
Wczoraj Michał Kwiatkowski i Rafał Majka na finałowym podjeździe pod Luz Ardiden potwierdzili wysoką formę, długo dyktując tempo grupie faworytów.