Stoch był dziesiąty, a Małysz 12., natomiast w walce o zwycięstwo liczyli się tylko Ammann i Gregor Schlierenzauer.
W pierwszej kolejce Szwajcar (137,5) wylądował o metr dalej od Austriaka, w drugiej (133) znów był minimalnie lepszy (0,5 m) i do sobotniego konkursu przystąpi jako lider Pucharu Świata, mając dwa punkty przewagi nad najlepszym skoczkiem minionego sezonu.
Walkę o trzecie miejsce toczyli między sobą kolejni Austriacy, mistrz olimpijski Thomas Morgenstern i srebrny medalista z Turynu Andreas Kofler. Wygrał ten pierwszy, zaledwie o 0,2 pkt.
Pierwszą piątkę zamknął Bjoern Einar Romoeren, rekordzista świata w długości skoku (239 m na mamucie w Planicy), a Mika Kojonkoski, trener Norwegów, po jego drugiej próbie odetchnął z ulgą. Nic dziwnego, Fin jest najlepiej opłacanym szkoleniowcem na świecie, a od dłuższego czasu nie ma wyników, które satysfakcjonowałyby jego pracodawców. Anders Jacobsen, zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni w sezonie 2006/2007, był ostatni w finałowej serii. Lepszy od niego był m.in. 18-letni Krzysztof Miętus, który skończył konkurs na 22. pozycji.
Adam Małysz tym razem przegrał z Kamilem Stochem. Po pierwszej serii był wprawdzie wysoko, zajmował szóste miejsce, tracąc niewiele do trzeciego Morgensterna, ale drugi skok był znacznie krótszy.