Alexander Pointner, trener Austriaków, może spoglądać na innych z góry. Pierwsze cztery miejsca w kwalifikacjach zajęli jego chłopcy. Wygrał Thomas Morgenstern, pół punktu za nim był Gregor Schlierenzauer. Trzecie miejsce zajął Wolfgang Loitzl , a czwarte Andreas Kofler.
Od razu trzeba jednak dodać, że lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Simon Ammann zrezygnował z udziału w kwalifikacjach. A to oznacza, że dziś będzie skakał w ostatniej parze z Morgensternem. To pokerowa zagrywka świadcząca o dużej pewności siebie Szwajcara. Przed laty stosował ją z powodzeniem Niemiec Svan Hannawald, gdy jako jedyny skoczek wygrywał cztery konkursy. Nie przystąpił wtedy do żadnych kwalifikacji, bo wiedział, że w takiej formie może rywalizować z każdym.
W kwalifikacjach najdalej poleciał Norweg Anders Jacobsen, który skoczył aż 142 m, tyle że z 17 belki, a pierwsza dziesiątka PŚ startowała z platformy o dwie belki niżej.
Z czwórki Polaków najlepiej spisał się Stefan Hula (19. miejsce), który wcześniej w dwóch seriach treningowych spisywał się przeciętnie. – Coś w tym jest, że znacznie lepiej skaczę, gdy stawka rośnie. Mam nadzieję, że potwierdzę to w konkursie – mówił wyraźnie zadowolony skoczek ze Szczyrku.
Adam Małysz był 21., a Krzysztof Miętus 38. Mistrz z Wisły nie wyglądał na zmartwionego, choć wylądował (123,5) prawie 20 metrów bliżej od Jacobsena. W pierwszej treningowej serii był przecież drugi, za Ammannem, ale skakał z innego, znacznie wyższego rozbiegu. W drugiej próbie wylądował już nieco bliżej, ale odległości dzielące go od czołowej grupy nie były duże.