Kto pokona Morgensterna

W Engelbergu rozegrane zostaną ostatnie konkursy przed świętami. Pytania zasadnicze są dwa: czy ktoś wreszcie zatrzyma Thomasa Morgensterna i czy nasi skoczkowie pokażą, że kryzys minął.

Aktualizacja: 22.12.2007 00:36 Publikacja: 22.12.2007 00:33

Kto pokona Morgensterna

Foto: Reuters

Co do Morgensterna – Austriak jest w stanie wygrać oba konkursy. Na pierwszym piątkowym treningu z obniżonego rozbiegu poleciał 140 m. Drugiego Kuettela wyprzedził o 10 m. To nokaut. Później jednak lądował nieco bliżej i byli już od niego lepsi.

Małysz zaczął słabo, zaledwie 113 m na pierwszym treningu i dopiero 27. miejsce. Ale już drugi trening przyniósł znaczną poprawę – 123 m i siódma pozycja. Najlepiej było w kwalifikacjach (125,5 m), ale jak mówi Hannu Lepistoe, prawdę o formie Małysza poznamy dopiero po obu konkursach. W kwalifikacjach najlepszy był Andreas Kuettel (134 m), który skocznię w Engelbergu zna jak własną kieszeń.

Prawdę o formie Małysza poznamy po konkursach w Engelbergu Hannu Lepistoe, trener Polaków

Pierwszy trening przegrał tylko z Morgensternem, a na drugim nie miał już sobie równych. W kwalifikacjach pokonał Czecha Martina Cikla o 9 punktów. Trzeci był Niemiec Michael Uhrmann, a szósty Norweg Anders Jacobsen, który wrócił do skakania po upadku w Trondheim. Ósmy był Kamil Stoch (125,5 m), wyprzedzając między innymi Norwegów Sigurda Pettersena i Roara Ljoekelsoeya oraz Fina Mattiego Hautamaeki. Piotr Żyła lądował od Stocha znacznie bliżej (114,5 m), ale w konkursie wystąpi, w odróżnieniu od Macieja Kota, który tym razem się nie popisał (108 m).

Adam Małysz, dziesiąty zawodnik klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, nie musiał się kwalifikować. Wraz z Morgensternem, zwycięzcą dotychczasowych konkursów, i innymi czołowymi zawodnikami mógł skakać dla przyjemności. Wciąż szuka formy, którą jak pozostali Polacy zgubił przed pierwszymi zawodami w Kuusamo.

Teraz Lepistoe próbuje naprawić błędy, do których się przyznał. – Są przemęczeni, dlatego gorzej skaczą – powiedział o swoich zawodnikach i w ramach programu naprawczego zabrał ich do Ramsau, gdzie na średniej skoczni próbowali wrócić do formy. Apoloniusz Tajner, były trener kadry, a dziś prezes Polskiego Związku Narciarskiego, nazywa tę skocznię „kopytem”. Cztery lata temu Małysz znalazł tam formę przed mistrzostwami świata. W Predazzo zdobył dwa złote medale i od tego czasu treningi w Ramsau mają w sobie coś magicznego.

W Engelbergu najlepszy polski skoczek poprawiał się z próby na próbę. W gronie tych, którzy nie musieli się kwalifikować, przegrał tylko z Norwegami – Tomem Hilde (133 m) i Bjoernem Einarem Romoerenem (129) oraz Austriakami Gregorem Schlierenzauerem (132) i Morgensternem (128). Bliżej od niego skoczyli: inny z Austriaków – Wolfgang Loitzl (124,5), Szwajcar Simon Ammann i Fin Janne Ahonen (obaj po 124).

1. T. Morgenstern 500 pkt;

2. G. Schlierenzauer (obaj Austria) 299;

3. J. Ahonen (Finlandia) 244;

4. W. Loitzl (Austria) 205;

5. B. E. Romoeren 202;

6. T. Hilde (obaj Norwegia) 196;

7. A. Kofler (Austria) 168; 8. J. Damjan (Słowenia) 158; 9. S. Ammann (Szwajcaria) 144; 10. A. Małysz (Polska) 138.

Apoloniusz Tajner prezes Polskiego Związku Narciarskiego, były trener reprezentacji skoczków

RZ: Thomas Morgenstern wygrał już pięć konkursów Pucharu Świata. W Engelbergu wygra kolejne?

Apoloniusz Tajner: Wciąż skacze bardzo daleko, więc nie można tego wykluczyć, ale myślę, że wreszcie znajdzie pogromców. Nie można wygrywać wiecznie. Janne Ahonen i Adam Małysz, kiedy byli w najwyższej formie i w każdym konkursie daleko odlatywali rywalom, też przegrywali. I Morgenstern przegra, być może już teraz.

Co jest największym atutem Austriaka?

Nikt nie ma wątpliwości, że ten chłopak ma wielki talent. Ale w jego przypadku najważniejsza jest odporność psychiczna. W młodym wieku został mistrzem olimpijskim i potrafił udźwignąć ciężar sławy. Wciąż jest taki sam jak wtedy, gdy zaczynał skakanie na najwyższym poziomie. Potrafi cieszyć się z tego, co robi, i to jest jego siłą.

Polacy trenowali w Ramsau, ale Adam Małysz wciąż narzeka na brak formy. To budzi pana niepokój?

W Ramsau byli krótko. A tam trzeba trenować minimum pięć dni. Wiem, że nie ma na to czasu, bo konkurs goni konkurs. Cieszy mnie coraz lepsza dyspozycja Kamila Stocha. Tak jakby zmęczenie mijało i wracała świeżość. Jeśli widać to u niego, to przyjdzie też czas na innych. Myślę, że przed Turniejem Czterech Skoczni Małysz będzie już sobą.

Skocznia w Engelbergu tuszuje trochę brak formy?

Zdecydowanie bardziej niż nowoczesne skocznie, które są bezlitosne i każą słono płacić za każdy błąd. Ta w Engelbergu przypomina mi naszą starą skocznię w Wiśle-Malince. To dla Małysza dobrze.

doping
Zielony ład w kolarstwie. Tlenek węgla oficjalnie zakazany
Inne sporty
Finał Super Bowl. Zwycięzca bierze wszystko
Inne sporty
Za bardzo lewicowy. Martin Fourcade wycofuje swoją kandydaturę
Inne sporty
Polskie kolarstwo. Nadzieja w kobietach i Stanisławie Aniołkowskim
pływanie
Bartosz Kizierowski trenerem reprezentacji Polski