Małysz skacze w przeszłość

Za trzy tygodnie początek sezonu. Mistrz wraca do starej recepty na sukces: trenować mniej, by wygrywać więcej

Publikacja: 06.11.2008 05:18

Małysz skacze w przeszłość

Foto: Rzeczpospolita, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Start wyścigu o Kryształową Kulę od kilku lat wygląda tak samo: koniec listopada, skocznia w Kuusamo i tamtejsze kapryśne wiatry. W tym roku sezon PŚ zacznie się w piątek, 28 listopada, konkursem drużynowym. Dzień później skoczkowie będą walczyć o punkty indywidualnie.

Dla Adama Małysza to będzie pierwsza okazja, by przypomnieć sobie, że kiedyś skoki były łatwe i przyjemne. Zdążył już o tym zapomnieć. W poprzednim sezonie był obrońcą Pucharu Świata, ale nie stanął na podium ani razu. W łącznej klasyfikacji był dopiero 12. Od kiedy jego wielka forma wybuchła pod koniec 2000 roku, nigdy nie skończył PŚ na niższym miejscu (w 2004 też był 12.).

Z konkursu na konkurs męczył się coraz bardziej: własną niemocą, poszukiwaniem formy i współpracą z trenerem Hannu Lepistoe. Z Finem zdobył w 2007 r. mistrzostwo świata i Kryształową Kulę, ale to, co działało w pierwszym sezonie współpracy, nie sprawdziło się w drugim.

Rozstanie z Lepistoe było nieuniknione. Po raz pierwszy od czterech lat trener kadry jest Polakiem. Awans Łukasza Kruczka, dotychczas asystenta trenerów, oznacza powrót do tego, co w przeszłości działało najlepiej: do wzorów z czasów pracy Apoloniusza Tajnera, do sztabu kadry, w którym jeśli chodzi o treningi, decydujące było słowo fizjologa Jerzego Żołądzia.

Profesor w ostatnich latach pomagał tylko dorywczo, w chwilach największych kryzysów: Heinzowi Kuttinowi, Lepistoe. Teraz wrócił do stałej współpracy, choć na innych zasadach niż u Tajnera. Nie będzie jeździł ze skoczkami, jest raczej konsultantem trenera.

Kuttin i Lepistoe wierzyli w ciężki trening. Żołądź i Kruczek stawiają na regenerację, której ostatnio brakowało, i pracę nad mocą, a nie kondycją. Jakie będą efekty, okaże się, gdy spadnie śnieg, bo letnią Grand Prix Małysz potraktował rekreacyjnie, zajął w niej 34. miejsce. W zimie mniej ważny będzie dla niego Turniej Czterech Skoczni i końcowa klasyfikacja PŚ. Liczą się przede wszystkim lutowe mistrzostwa świata w Libercu. W nich Polak broni tytułu zdobytego na średniej skoczni w Sapporo.

[ramka][srodtytul]Łukasz Kruczek, trener kadry skoczków[/srodtytul]

Od każdego z trenerów kadry czegoś się nauczyłem. Od Apoloniusza Tajnera – że bardzo ważny jest dobry sztab specjalistów. Od Heinza Kuttina – organizacji: co u kogo załatwić, na co zwracać uwagę, jeśli chodzi o sprzęt. U Hannu Lepistoe podobał mi się jego chłód i spokój. Staram się to wszystko łączyć, ale szczególnie zależało mi, żeby coś w treningu zmieniać. Jeśli się tego nie robi, skoczkowie przyzwyczajają się do ćwiczeń jak organizm do leku i kończą się efekty. W tym sezonie najważniejsze są mistrzostwa świata i mamy już plan startów tuż przed nimi. Po konkursach w Zakopanem (16 i 17 stycznia) chciałbym mieć już skład na MŚ. I z tymi zawodnikami polecimy do Vancouver na próbę przedolimpijską (24 i 25 stycznia). Poznamy obiekty igrzysk, a po Pucharze Świata zostaniemy tam na następny tydzień. Odpuszczamy Sapporo (31 stycznia – 1 lutego), chyba również Willingen (7 i 8 lutego), jedziemy do Klingenthal sprawdzić formę, a potem już na mistrzostwa świata (konkursy 21, 27 i 28 lutego). Chciałbym, żeby w Libercu jeden z zawodników walczył o medal indywidualnie, a drużyna nie była na miejscu niższym niż szóste.

[i]piw[/i][/ramka]

kajakarstwo
Klaudia Zwolińska szykuje się do nowego sezonu. Cel to mistrzostwa świata
Kolarstwo
Strade Bianche. Tadej Pogacar upada, ale wygrywa
Kolarstwo
Trwa proces lekarza, który wspierał kolarzy. Nie zawsze były to legalne sposoby
Inne sporty
Czy peleton zwolni? Kolarze czują się coraz bardziej zagrożeni
Materiał Promocyjny
O przyszłości klimatu z ekspertami i biznesem. Przed nami Forum Ekologiczne
Kolarstwo
Michał Kwiatkowski wciąż jeszcze wygrywa
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń