Zwycięzcą został Maksim Czudow, drugie miejsce zajął kolejny Rosjanin Iwan Czerezow, trzeci był Szwed Bjoern Ferry. Potwierdziło się, że najdłuższy bieg biatlonowy to konkurencja loteryjna. W czwartek przegrał nie tylko najlepszy z Polaków, słabo wypadli również lider Pucharu Świata Norweg Emil Hegle Svendsen (18. pozycja) i jego słynny rodak Ole Einar Bjoerndalen (15.).
Klasyfikacja generalna niewiele się zmieniła: nadal Svendsen wyprzedza Sikorę, na trzecie miejsce awansował Niemiec Michael Greis, który jeszcze tej zimy nie wygrał, ale niemal zawsze był w pierwszej dziesiątce.
Biegowa forma Sikory nie ginie, ale strzelecka jeszcze nie przyszła. Bieg na 20 km pokazał, że największym problemem jest strzelanie na stojąco. Gdy Polak używał karabinu w pozycji leżącej – nie chybiał. Efekty tej zmiennej skuteczności pokazywała tablica wyników: po pierwszym strzelaniu Sikora był drugi, po następnym (dwa pudła) spadł na 37. miejsce, po kolejnym bezbłędnym awansował na 11. pozycję, a gdy wybiegał na trasę na ostatnią pętlę, musiał doliczyć sobie dwie minuty kary i był dopiero 24. Ostatni odcinek pobiegł doskonale, odrobił jeszcze cztery miejsca.
– Niestety bieg na 20 km nie należy teraz do moich specjalności. Mogę być zadowolony ze strzelania w pozycji leżącej, natomiast w przerwie świątecznej czeka mnie bardzo dużo pracy nad strzałami stojąc. Trzeba o ostatnim biegu zapomnieć i przygotować się do sobotniego sprintu, w którym czuję się dużo lepiej – mówił po zawodach.
W biegu indywidualnym pań też nie było dobrze. Liderka polskiej drużyny Magdalena Gwizdoń spudłowała osiem razy i zajęła zaledwie 85. miejsce. Na pocieszenie – pierwsze pucharowe punkty zdobyły Agnieszka Grzybek oraz Paulina Bobak, która była w czwartek jedną z zaledwie czterech bezbłędnych biatlonistek. Podobnie jak u panów, na podium znalazły się dwie Rosjanki. Wygrała Albina Achatowa, Swietłana Sliepcowa dzięki trzeciemu miejscu została liderką Pucharu Świata.