Najlepszy polski biatlonista był blisko spełnienia jednego z ostatnich sportowych marzeń – jeden celny strzał więcej i może zdobyłby po raz pierwszy w karierze żółtą koszulkę lidera PŚ. Miał nieco ułatwione zadanie, bo Norweg Emil Hegle Svendsen nie startował.
Po pierwszym strzelaniu Sikora był blisko najlepszych, chociaż narty nie niosły go już tak szybko jak w poprzednich biegach. Tłok w czołówce był spory, na 125 uczestników 22 strzelało początkowo bez pudła. Jeden niecelny strzał w pozycji stojącej nie zepchnął Polaka znacznie niżej, bo większość biatlonistów także miała kłopoty na zasypywanej śniegiem strzelnicy. Strata okazała się jednak na tyle duża, że Polak przestał się liczyć w walce o podium. Do wyprzedzenia Svendsena potrzebował trzeciego miejsca.
Początek sezonu Tomasz Sikora wspominać będzie jednak dobrze – ma czerwoną koszulkę lidera sprintu, dzieli ze Svendsenem podobny honor w biegu pościgowym.
Polska sztafeta była zgłoszona do startu w niedzielę, ale tym razem spełniono prośbę Sikory o odpoczynek i w dniu łączącym jego urodziny i imieniny nie musiał już biegać w Hochfilzen.
Nieoczekiwanie dużo polskich emocji mieliśmy jednak w sztafetach kobiet. Krystyna Pałka i Magdalena Gwizdoń strzelały bez pudła i Weronika Nowakowska wybiegła na trasę na świetnym piątym miejscu. Polka zaatakowała bez strachu Niemkę Magdalenę Neuner i Agnieszka Grzybek ruszyła na ostatnią zmianę jako czwarta.