[b]RZ: Trudno panu przyszło podjęcie decyzji o wycofaniu Adama Małysza? To było jak postawienie kropki nad dotychczasowymi niepowodzeniami.[/b]
[b]Łukasz Kruczek:[/b] Przeżyłem to, długo dyskutowaliśmy. Ale nie było innego wyjścia. Czas nam ucieka, najważniejsze zawody coraz bliżej. Zobaczyliśmy, że podczas konkursów ciężko coś zmienić. Skoki ciągle nie wychodziły tak, jak powinny. Stąd decyzja.
[b]Adam kolejny raz poprosił pana o pozwolenie na wyjazd i tym razem przyznał mu pan rację?[/b]
Wcześniej o nic takiego mnie nie prosił. Nasza niedzielna dyskusja była bardzo długa, mieliśmy do wyboru dwie opcje: Adam jedzie, nie czekając nawet na pierwsze treningi w Bischofshofen, albo zostaje jeszcze na dzień i próbuje. Usiedliśmy w większym gronie i wybraliśmy pierwszą.
[b]Po 15. miejscu w Innsbrucku wydawało się, że skoro Małysz wystartował już w trzech konkursach, to zostanie i na czwarty.[/b] Powiedzmy sobie szczerze, 15. miejsce to żadne osiągnięcie dla takiego skoczka jak Adam. Nie poprawiło nam humorów. Trudno jest odesłać do domu najlepszego zawodnika. Adam, mimo że skakał nierówno, to jednak z naszych najdalej. Ale poczuliśmy, że powinien przerwać turniej.