Tak zaciętej walki jak w niedzielnym konkursie nie było na mamucie w Planicy od dawna. Po pierwszej serii pięciu zawodników: Adam Małysz (210 m), Fin Harri Olli (211), Szwajcar Simon Ammann (210), Austriak Gregor Schlierenzauer (210) i Japończyk Noriaki Kasai (210,5), było ściśniętych na jednym metrze. Polak skoczył najładniej, dlatego prowadził, ale jego przewaga była tak mała, że najmniejszy błąd w drugiej serii eliminował go z walki o podium.
[wyimek]Dwa lata temu byłem tu trzy razy pierwszy, teraz trzy razy drugi. Czegóż chcieć więcej [i]Adam Małysz[/i][/wyimek]
Jak zwykle w Planicy rządził wiatr. Piątkowy konkurs, w którym Małysz przegrał tylko ze Schlierenzauerem, przerwano po pierwszej kolejce, sobotni drużynowy też składał się tylko z jednej serii. Na zakończenie sezonu również nie mogło się obyć bez problemów związanych z wiatrem.
[srodtytul]Obniżony rozbieg[/srodtytul]
Kiedy Słoweniec Robert Kranjec (przed laty omal się tu nie zabił) poleciał na 222. metr, a kilka minut później niewiele bliżej lądowali Norweg Anders Jacobsen (220) i Niemiec Martin Schmitt (217,5), jury przerwało zawody i zdecydowało o obniżeniu rozbiegu z dziesiątej na szóstą belkę startową, choć pozostało tylko pięciu skoczków. Po dalekich lotach Rosjanina Dmitrija Wasiliewa (217,5), Olliego (225) i podpartym lądowaniu Ammanna (233) raz jeszcze obniżono belkę, na czwartą, chociaż na górze został tylko Schlierenzauer.