Małysz, wicelider klasyfikacji generalnej Grand Prix, zajął w niedzielę dopiero 21. miejsce i jak sam przyznał, oba skoki miał spóźnione. Powiedział, że przy drugiej próbie nie mógł dojrzeć przez mgłę znaku trenera i sam zdecydował, kiedy ruszyć z rozbiegu. – Później okazało się, że trenerzy krzyczeli, żeby jeszcze trochę poczekać – tłumaczył. W sobotę był w znacznie lepszym humorze. Wygrał serię próbną, a później do końca walczył o miejsce na podium. Był trzeci, przegrał z wracającym po ciężkiej kontuzji Gregorem Schlierenzauerem i Norwegiem Johanem Remenem Evensenem, dla którego było to pierwsze podium w zawodach Letniej GP. Oba konkursy zaczęły się w ulewnym deszczu. W niedzielę nad skocznią zawisła jeszcze gęsta mgła.

– Deszcz w letnim skakaniu nawet pomaga, na igelicie jest jest lepszy poślizg – mówił Evensen. Małysz ma inne zdanie. Nie lubi skakać w deszczu. – Namoknięte buty przypominają kalosze, kombinezon też jest przesiąknięty wodą. Wolę słońce – mówił. Ale jest dobrej myśli przed sezonem zimowym, trener Hannu Lepistoe też szeroko się uśmiecha i twierdzi, że jest lepiej, niż sądził. – A ten próbny skok w sobotę był znakomity – ocenił Lepistoe. W klasyfikacji generalnej GP prowadzi Simon Ammann przed Małyszem, który jak wielu czołowych skoczków nie jedzie na kolejne konkursy do Japonii.