Nareszcie zwycięstwo Kubackiego w Pucharze Świata, Kobayashi nie robot, też może przegrać – to najważniejsze wiadomości z włoskiej skoczni. Forma Stocha również rośnie, wraca do stabilnych prób Piotr Żyła, który w niedzielę był dziesiąty. Polacy wrócili na szczyt klasyfikacji Pucharu Narodów, to też dorobek weekendowych skoków na Trampolino Dal Ben.
Zanim doszło do tych przyjemnych wydarzeń, odwołano kwalifikacje do drugiego konkursu. Powód był oczywisty – wiatr wzmógł się i zmieniał kierunki tak bardzo, że trzeba było przesuwać belkę od progu nr 11 do 1, ale nawet to nie pomogło – podmuchy chwilami sięgały 8 m/s i po 36 skokach organizatorzy przerwali serię, unieważnili wyniki i dopuścili do konkursu wszystkich, czyli 59 skoczków.
Konkurs zaczął się o czasie. Najlepsi oszczędzili nogi, brak próby kwalifikacyjnej żadnemu z nich nie przeszkodził, wyłączywszy Niemca Stefana Leyhe (czwartego skoczka PŚ przed konkursem, szóstego po konkursie), który miał podpórkę przy lądowaniu.
Niespodzianka jednak była – Ryoyu Kobayashi nie prowadził, wyprzedzony przez rewelacyjnego Dawida Kubackiego. Różnica między Polakiem i Japończykiem była nieznaczna – zaledwie 1,8 pkt. (czyli metr, przeliczając na długość skoku). Kamil Stoch ósmy, Piotr Żyła czternasty, czyli w granicach tegorocznej normy.
Po raz pierwszy tej zimy cała szóstka Polaków zakwalifkowała się do drugiej serii. Trójka: Stefan Hula, Maciej Kot i Jakub Wolny zamykała wprawdzie finałową trzydziestkę w towarzystwie pechowca Leyhe, ale każdy punkt PŚ jest ważny.