Norweski król biatlonu właśnie mija dziewięćdziesiątkę. Nikt przed nim do tej granicy nie dotarł. Ingemar Stenmark zatrzymał się na 86 wygranych w zimowym Pucharze Świata, a następna na tej liście Annemarie Moser Proell — na 62. Bjoerndalen dziewięćdziesiąte zwycięstwo (89 w biatlonie, wygrał też jeden PŚ w biegach) zapewnił sobie szybkim i bezbłędnym strzelaniem. Drugi w sprincie Emil Hegle Svendsen pomylił się raz. Trzeci był niesamowity Amerykanin Tim Burke, który w poprzednich sezonach ani razu nie stał na podium ważnych zawodów, a w Oestersund zrobił to dwukrotnie i odjeżdża ze Szwecji do austriackiego Hochfilzen, gdzie w piątek sprintem zaczyna się kolejny weekend PŚ, jako wicelider klasyfikacji łącznej.
Tomasz Sikora w sobotnim sprincie czuł się dużo lepiej niż dwa dni wcześniej w biegu na 20 km. Biegł dobrze, na strzelnicy pomylił się raz, w ostatniej próbie. We wczorajszej sztafecie był w jeszcze lepszej formie (świetnie biegł, raz musiał dobierać nabój) i dzięki niemu Polacy zajęli 13. miejsce. — Tomek już zapomniał o przeziębieniu, ale brak treningów szybkościowych daje się we znaki. Teraz krok po kroku będzie dochodził do formy. W pierwszym starcie miał 35. wynik biegu, w sprincie 17. Wtedy spudłował pięć razy, zrobił aż cztery błędy w pozycji leżącej. W sprincie był w niej bezbłędny. Humory nam się poprawiły — mówi „Rz” trener kadry Roman Bondaruk.
Lider PŚ Emil Hegle Svendsen zapowiedział, że po Hochfilzen robi sobie przerwę w startach do końca roku. Nie pojedzie do Pokljuki, woli trenować. — Kto chce być dobry podczas igrzysk, musi brać wolne podczas sezonu — tłumaczy. Sikora też planuje przerwę w startach, ale dopiero w styczniu. Na pewno nie pojedzie do Ruhpolding, na zawody 13-16 stycznia. - Co dalej, zobaczymy. Nie ma jednego przepisu na sukces. Svendsen mówi, że odpuści już niedługo, ale np. Bjoerndalen ma inne plany - tłumaczy Bondaruk.
Bjoerndalen, tak jak Sikora, pierwszy bieg sezonu miał nieudany, zajął 43. miejsce. — Rozmawiałem z nim i tłumaczył, że bardzo źle zniósł szczepionkę przeciw świńskiej grypie, którą Norwegowie zrobili wszystkim w ekipie. Cierpiał przez tydzień, teraz już czuje się dobrze — opowiada trener polskiej kadry. 35-letni Norweg, dziekan korpusu biatlonowego, mówi, że w Vancouver chciałby zdobyć co najmniej dwa złote medale. I planuje starty do następnych igrzysk, w Soczi. Będzie miał wtedy 40 lat, ale tacy jak on nigdy się nie starzeją. On ciągle próbuje czegoś nowego. Zmienia sprzęt, na ten sezon np. wybrał karabin, którego używała kiedyś jego żona Stephanie. Wciąż poprawia technikę, podpatrując młodszych. Kiedyś za radą swojego psychologa chodził po rozżarzonych węglach, zatrudnia osobistego trenera strzelania. Jeśli utrzyma średnią zwycięstw z ostatnich lat, do setnego w PŚ dobiegnie najpóźniej w 2011.
[ramka][srodtytul]Rekordziści w liczbie zwycięstw w zimowym Pucharze Świata[/srodtytul]