Większość trenerów reprezentacji podjęła podobne decyzje: na tydzień przed pierwszym konkursem mistrzostw w Falun warto ćwiczyć w spokoju, doskonalić to co zostało do doskonalenia, a nie walczyć o punkty PŚ.
Na mamuciej skoczni Vikersundbakken od piątku do niedzieli pojawi się zatem sporo skoczków z rezerw każdego kraju. Pierwszą dziesiątkę klasyfikacji pucharowej reprezentować będą jedynie Peter Prevc (dla Słoweńca to duża szansa wyprzedzenia nieobecnego Stefan Krafta, do lidera Pucharu Świata traci tylko 59 punktów), Severin Freund i Anders Fannemel.
Polska ekipa na Vikersund też nie przypomina tej, którą Łukasz Kruczek zgłosił na MŚ. Na norweskiej skoczni pojawią się Piotr Żyła, Aleksander Zniszczoł, Stefan Hula, Krzysztof Biegun i Bartłomiej Kłusek.
Zawody w Vikersund będą więc raczej frajdą dla kibiców i dla tych skoczków drugiego szeregu, którzy lubią i potrafią daleko latać, może padnie wiele rekordów życiowych, wcale nie po cichu organizatorzy liczą, że na największej skoczni mamuciej na świecie może znow padnie rekord świata.
Po to w 2010 roku wydali kilkanaście milionów koron, po to wydłużyli rozbieg i zeskok, zmienili profil obiektu, by możliwe było bezpieczne przekroczenie magicznej granicy 250 metrów. To, że będzie to możliwe świadczą wyniki pierwszych treningów norweskiej kadry B: Sigurd Nymoen Soeberg skoczył 236 m, Fredrik Bjerkeengen bez problemu poleciał 218 i 216,5 m, a Espen Enger Halvorsen 216 m.