Na historycznym polu East Lake, w klubie, którego korzenie sięgają końca XIX wieku, tam, gdzie przez lata grała pomnikowa postać amerykańskiego golfa – Robert Tyre „Bobby" Jones, działy się w miniony weekend rzeczy ważne, nie tylko dlatego, że trzydziestka najlepszych golfistów zawodowych na świecie walczyła o ogromne premie (w puli nagród było 60 mln dol.) i równie dużą sławę.
Tegoroczny finał największej i najbogatszej golfowej ligi świata – PGA Tour był sprawdzianem nowego sposobu rozgrywek, w którym po fazie zasadniczej i dwóch kwalifkacyjnych turniejach play-off – w wielkim finale grało 30 najlepszych z uwzględnieniem handicapu po wcześniejszych fazach rywalizacji. Lider – Justin Thomas rozpoczynał grę z wynikiem -10 (dziesięć uderzeń mniej względem normy), wicelider Brooks Koepka miał wynik -8, kolejni odpowiednio mniej, aż do grupy z miejsc 26-30, którzy handicapu nie mieli wcale.