Tylko pięciu kolarzy wygrało mistrzostwa świata rok po roku. Byli to Belgowie: Georges Ronsse (1928 i 1929), Rik Van Steenbergen (1957, 58), Rik Van Looyo (1960, 1961), oraz Włosi: Gianni Bugno (1991, 1992) i Paolo Bettini (2006, 2007). Ale nie tylko z powodu statystyk Kwiatkowski staje w Richmond (USA) przed trudnym zadaniem.
Tęczowa koszulka zdobyta rok temu w hiszpańskiej Ponferradzie spowodowała wiele zmian w jego sportowym życiu. Nie wszystkie okazały się korzystne. Najbardziej oczywista – zwiększona popularność – była dla 25-letniego kolarza najmniejszym problemem. Doskonale wie, jak ją z rozsądkiem wykorzystać. W Warszawie założył kolarską klubokawiarnię połączoną ze sklepem rowerowym, w rodzinnym Toruniu zorganizował wyścig dla amatorów, z rozmachem (jest więcej chętnych niż miejsc) ze swoimi byłymi trenerami prowadzi akademię kolarską Copernicus.
Złośliwy szef
Sukces zagwarantował mu także podwyżkę, a organizatorzy niemal każdego wyścigu chcieli, by w nim wystartował. – Musiałem racjonalnie podchodzić do wielu zaproszeń – opowiadał Kwiatkowski. Głównie dzięki mistrzostwu otrzymał też propozycję zmiany grupy. Nie oparł się tej pokusie, wiadomo, że opuszcza zespół, z którym był związany od trzech lat, choć nie wiadomo jeszcze oficjalnie, z kim podpisze nowy kontrakt. Najprawdopodobniej będzie to brytyjska drużyna Sky.
Być może właśnie to zamieszanie jest powodem słabszej formy Kwiatkowskiego w drugiej połowie sezonu. W marcu był drugi w tygodniowym wyścigu Paryż–Nicea, w kwietniu wygrał Amstel Gold Race, by potem nie odnieść żadnego sukcesu. Słabość mistrza wyraźnie widać było podczas Tour de France i Tour de Pologne. Z obu wyścigów się wycofał, a miał wielkie plany. Dopiero w niedzielę w MŚ w Richmond – jakby na pożegnanie z Etixxem – odrodził się, zdobywając srebrny medal w jeździe drużynowej na czas.
Kwiatkowski musiał radzić sobie ze złośliwością dyrektora zespołu Patricka Lefevere'a. Podczas Tour de France belgijski menedżer zakwestionował umiejętność jazdy Kwiatkowskiego w wielkich tourach. – Nie można zmienić nagle karoserii – mówił. Wspominał też o braku lojalności i wdzięczności. Menedżerowi nie chodziło wyłącznie o zmianę grupy, choć miało to wielki wpływ na potraktowanie Kwiatkowskiego przez szefa. Podobno kolarz nie powiadomił Lefevere'a o swoich zamiarach, dyrektor dowiedział się o tym z mediów. Gdy usłyszał od włoskiego agenta Polaka, jakiego kontraktu Kwiatkowski oczekuje, ostatecznie się obraził. W kolarstwie takie sytuacje to norma. Doświadczył tego i Kwiatkowski w 2011 roku, kiedy odchodził z Radioshack do zespołu Lefevere'a. Wtedy Amerykanie, aby upokorzyć zawodnika, nie zezwolili na start Polaka w Tour de Pologne.